„Moja 5-letnia Zośka wykrzyczała to w parku. Myślałam, że spalę się ze wstydu”
Zosia to wspaniała dziewczynka, choć czasem potrafi nas nieźle zawstydzić…
- redakcja mamotoja.pl
Matko boska, cholera jasna, ile ja się wstydu przez to dziecko najadłam! – takimi słowami przywitała mnie teściowa, wracająca z jordanka, gdzie jak co niedziela zabrała Zosię. – Nigdy więcej! Po moim trupie! – dodała, zanim bez sił opadła na podsunięte jej kuchenne krzesło.
Podczas gdy ja podawałam teściowej szklankę z zimną wodą, moja córeczka, wesolutka jak skowronek, w podskokach przemknęła przez korytarzyk, po czym wbiegła do swojego pokoju. Nic z tego nie rozumiałam, więc gdy teściowa nieco uspokoiła oddech, zapytałam, co się stało.
Teściowa prawie spaliła się ze wstydu
– Nie pytaj, nawet nie pytaj, bo mi to przez gardło nie przejdzie! – oznajmiła matka mojego męża. – Lepiej mi powiedz, co się dzieje w waszej rodzinie? Boże… no trudno, muszę… Małgosiu, czy Zosia… Jezu, to potworne… Czy Zosia jest… Czy moja wnuczka była molestowana?
Wyjęłam teściowej z dłoni szklankę, pociągnęłam łyk wody i klapnęłam na krzesło.
– Skąd mamie przyszła do głowy taka straszna myśl? Czy ktoś was w jordanku napastował? Pedofil tam grasuje?!
– Nie, w jordanku wszyscy zachowywali się przyzwoicie. Oprócz Zosieńki… Twoja córka bawiła się bardzo ładnie do chwili, aż kupiłam jej loda… Ona uwielbia lody na patyku z tej kolorowej budki. I wyobraź sobie, ledwie spróbowała smaku karmelowego, zrobiła błogą minkę i zaczęła krzyczeć, że… że ma orgazm! ORGAZM! Małgorzato! Co się dzieje w waszej rodzinie?!
Zanim odpowiedziałam, musiałam znowu napić się wody. Potem usiadłam przed teściową, chwyciłam w dłonie jej drżące ręce i powstrzymując śmiech, wypaliłam:
– Mamo, to wszystko wina Dariusza.
Na te słowa matka mojego męża poczerwieniała gwałtownie, chwyciła się za serce i poderwała z krzesła.
– Mój syn nie jest zboczeńcem!
– Mamo, mama usiądzie. To nic strasznego. Dariusz jest zdrowy, w naszej rodzinie nic się nie dzieje. Niech mama posłucha…
Cały autobus czekał na moją odpowiedź
Dwa dni temu wracałyśmy z Zosią z przedszkola. Weszłyśmy do autobusu, usiadłyśmy. Potem zaczęłyśmy normalną rozmowę. Wypytywałam Zosię o to, co było na obiad, co dzieci robiły, co pani mówiła, czego Zosia się nauczyła.
I nagle usłyszałam:
– Mamo, a co to jest ORGAZ?
Zatkało mnie. Teraz się tego wstydzę, bo przecież wiedziałam, że kiedyś padnie takie pytanie, no ale Zosia ma dopiero 5 lat… Rozumiesz, byłam w szoku. To jeszcze nic. Najgorsze było to, że ona to pytanie zadała na cały głos, więc nagle wszyscy, dosłownie wszyscy, zaczęli się na nas gapić! Jakaś kobieta się przeżegnała, jakiś chłopak zaczął rechotać, a ja nie miałam pojęcia, co powiedzieć. Cały autobus na to czekał!
– Mamo, no! – zdenerwowała się w końcu Zosia. – Co to jest ten ORGAZ?
– ORGAZM – poprawiłam ją odruchowo.
– No to co to jest?
– Ale skąd ty znasz takie słowo, córeczko? – zapytałam, żeby zyskać trochę na czasie.
– Ojej, no bo za płotem naszego placu zabaw stały takie dwie duże dziewczyny i ja słyszałam, że jedna mówiła, że ona już miała orgaz… zm, a druga mówiła, że też by chciała mieć. Mamo, ja też chcę mieć orgazm. Kupisz mi? To coś fajnego, co nie?
W tej samej chwili autobus zatrzymał się na naszym przystanku, więc chwyciłam Zośkę za rękę i wyciągnęłam na zewnątrz. Po drodze tylko złapałam przerażone spojrzenie jakiejś starej kobiety. A może ona się śmiała, sama już nie wiem. Było mi potwornie wstyd.
– Niesłusznie, Małgosiu! – teściowa odzyskała już normalne kolory i swoją naturalną dystynkcję. – Dociekliwość Zosi jest zupełnie normalna, to bardzo bystre dziecko. Ale ciekawa jestem, co jej powiedziałaś.
Przez mojego męża córka mówi takie rzeczy!
– Nic jej nie powiedziałam. Obiecałam, że w domu wszystko wyjaśni jej tatuś.
– Ale dlaczego nie ty? Ciebie zapytała…
– Rany boskie, mamo, wiem, ale… no po prostu nie miałam pojęcia, jak jej to wytłumaczyć! Ty byś umiała?!
– Z Dariuszem na TAKIE tematy rozmawiał jego świętej pamięci ojciec. Jak mężczyzna z mężczyzną. Zosia jest kobietą i ty…
– Wiem, mamo, ale Darek naprawdę świetnie sobie poradził, on ma więcej dystansu, seks traktuje jakoś tak z większym luzem.
– Podobnie jak jego ojciec – zaszemrała teściowa, umykając wzrokiem w bok. – No więc, co powiedział Zosi? Opowiedział jej o tych, no, pszczółkach, kwiatkach?
– Nie, uznał, że na to przyjdzie czas. Na razie wytłumaczył, że orgazm to niesamowicie wielka przyjemność. Że jak on na przykład w gorący dzień napije się zimnego piwa, to jest mu tak właśnie bardzo przyjemnie. No i pewnie stąd ten orgazm Zosi po lodach…
Małgorzata
Zobacz także:
- „Kuzynka zaprosiła mnie na urodziny córki, choć nie widziałyśmy się od lat. Gdy wysłała mi listę prezentów, myślałam, że się pomyliła”
- „Po narodzinach dziecka z zespołem Downa mój świat się zwalił. Dbałem o pozory, ale nie mogłem już dłużej udawać”
- „Niektórzy uznają mnie za morderczynię własnego dziecka, ale nie czuję się winna. Zaoszczędziłam synkowi bólu”