Reklama

Czy przegrałam walkę o własne dziecko? Czy jestem jedyną, która widzi to, że ten facet wykorzystał kruchą psychikę mojej córki, aby przejąć nad nią władzę? I gdzie w tym wszystkim jest etyka lekarska?

Reklama

Natalia od zawsze była bardzo wrażliwa i delikatna

Od urodzenia patrzyła na świat wielkimi przestraszonymi oczami, jakby zastanawiała się, co jej może zrobić złego. Ale być może z wiekiem poradziłaby sobie ze swoimi lękami, gdyby nie tragedia, którą przeżyła. Kiedy miała siedem lat przeżyła straszny wypadek.

Na samochód, którym podróżowała ze swoim tatą, spadł ładunek z jadącej przed nimi ciężarówki. Jakaś część od rolniczej maszyny, która odbiła się od maski naszego forda i trzasnęła z całym impetem w przednią szybę. Mój mąż zginął wtedy na miejscu, a rozpędzony samochód zjechał do rowu, gdzie dachował.

Natalka, siedząca z tyłu w foteliku, miała mnóstwo szczęścia, że auto przejechało wtedy między drzewami porastającymi pobocze, bo inaczej pewnie także by zginęła. A tak, nie miała właściwie żadnych fizycznych obrażeń. To wydarzenie zostawiło jednak silny ślad w jej psychice. Trudno się temu dziwić…

Dorosły pewnie długo nie mógłby sobie poradzić z takimi traumatycznymi przeżyciami, a cóż dopiero dziecko.

Po wypadku moja córeczka zaczęła się moczyć w nocy

Budziła się także często z krzykiem, zalana łzami, a nawet zwyczajnie płakała przez sen. Ale najgorsze było to, że moje dziecko zaczęło tracić kontakt z rzeczywistością, zamykając się w swoim świecie. Nauczyciele w szkole byli zaniepokojeni tym, że Natalia się często zamyśla i kompletnie wtedy nie zwraca uwagi na to, co się wokół niej dzieje.

Staje na środku korytarza w czasie przerwy i tak stoi – relacjonowały. – Nie przeszkadza jej, że dzieci wokół biegają, potrącają ją... Jest jak zaczarowana.

Ja także zauważyłam, że moja córka potrafi się tak głęboko zamyślać i wtedy kompletnie nic nie czuje. Kiedyś siedziała przy mnie, oglądając telewizję, a ja dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że mała wydrapała sobie głęboką ranę w nodze!

Krzyknęłam zaskoczona.

Natalka jakby wtedy została wyrwana z transu

Spojrzała nieprzytomnym wzrokiem najpierw na mnie, potem na swoją nogę i była zdziwiona, że zrobiła sobie coś takiego!

– Naprawdę nic nie czułaś? – nie mogłam wyjść ze zdumienia, bo rana była głęboka na kilka milimetrów.

Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że takie zachowania są czymś zwyczajnym dla ludzi po traumatycznych przeżyciach. Fizyczny ból, który bezwiednie sobie zadają, tłumi ból psychiczny, pozwala im się oderwać od koszmarnych myśli.

Kiedy Natalka była mała, wszelkie rany na jej ciele brałam za wynik nieuwagi. Opatrywałam je, czasami tylko ganiąc córkę za to, że zdrapuje strupki. Ale które z dzieci tego nie robi? To, że córka ma poważny problem, dotarło do mnie, gdy zaczęła dojrzewać.

Jej koleżanki robiły wtedy wszystko, aby wyglądać na dorosłe i seksowne, natomiast Natalia najchętniej schowałaby się w mysiej dziurze. Pojawiające się kobiece kształty chowała pod wielkimi bluzami, ale dopiero kiedy zaczęła nosić za duże swetry po swoim zmarłym ojcu zrozumiałam, że dzieje się z nią coś złego.

Żałowałam, że z powodu tęsknoty za mężem nie chciałam wyrzucić jego rzeczy, tylko zachowałam jako drogą sercu pamiątkę.

Miałam wrażenie, że zrobiłam krzywdę swojemu dziecku

Rozmowy z Natalią nie przynosiły żadnych rezultatów, bo uważała, że się jej czepiam. Zaczęła traktować mnie jak wroga, co bardzo mnie bolało, bo przecież ja bym jej nieba przychyliła!

Wtedy pojawiła się w mojej głowie myśl, że może powinien porozmawiać z nią jakiś fachowiec, psychiatra, ale kiedy jej to zasugerowałam, dostała szału, że robię z niej wariatkę. Jej gwałtowna reakcja bardzo mnie zaskoczyła. Potem dopiero zrozumiałam, że musiała takie rzeczy już słyszeć od swoich rówieśników, że koleżanki nieraz mówiły, że jest stuknięta.

Była dla nich dziwolągiem, a nastolatki w swoich sądach potrafią być brutalne. Po awanturze, którą zrobiła mi tamtego dnia, Natalia pocięła się po raz pierwszy naprawdę mocno, żyletką wyciągniętą z mojej golarki do nóg…

Miałam do siebie pretensję, że ją do tego doprowadziłam swoim gadaniem, ale potem zrozumiałam, że nie miało ono większego znaczenia.

Moja córka i tak zaczęłaby się samookaleczać

Coraz częstsze wizyty w szpitalu na ostrym dyżurze sprawiły, że Natalka została przez lekarzy skierowana na leczenie psychiatryczne.

– Jeśli nie pójdziesz dobrowolnie na terapię, zlecimy leczenie przymusowe – usłyszała.

Byłam wdzięczna lekarzom, że się nią zajęli, bo sama już nie dawałam rady. Początkowo córka świetnie reagowała na leczenie. Zdiagnozowano u niej fobię społeczną i depresję, ale po trzech latach terapii te objawy u niej zaczęły znikać.

W liceum znalazła sobie przyjaciół, stała się bardziej otwarta i pewna siebie. Widziałam, że coraz lepiej sobie radzi, byłam więc przekonana, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane.

Wtedy trafiła do grupy terapeutycznej pana Piotra

Początkowo byłam nim zachwycona! Miał charyzmatyczną osobowość. Gorąco wierzyłam, że jest w stanie pomóc mojemu dziecku. I rzeczywiście podczas kilkumiesięcznej terapii, córka przeszła niezwykłą przemianę.

Ze ślicznej acz zakompleksionej dziewczyny wyłoniła się kobieta świadoma swoich atutów. Rozkwitła. Zaczęła nosić bardzo kobiece sukienki, a nawet buty na obcasach. Oczywiście, nie do szkoły, bo była w maturalnej klasie. Ale na zajęcia terapeutyczne z panem Piotrem zawsze ubierała się bardzo staranie, wręcz seksownie.

W życiu by mi do głowy nie przyszło, że robi to dla niego! No cóż, podobno nie jest wcale taką rzadką sprawą, że pacjenci zakochują się w swoich lekarzach, ale na Boga, chyba obowiązkiem samego lekarza jest jakoś temu przeciwdziałać. Tak stanowi lekarska etyka!

Szczególnie w przypadku psychiatry, który zgłębia psychikę pacjenta, wie o nim wiele, zgoła wszystko i może nim manipulować. Moim zdaniem coś takiego zdarzyło się właśnie w wypadku mojej córki i pana Piotra.

Ona została przez niego uwiedziona

Pewnego dnia zaproponował jej indywidualną terapię. Kiedy o tym usłyszałam, w pierwszej chwili pomyślałam o pieniądzach. W domu nam się nie przelewa, a wydawało mi się, że takiej klasy fachowiec będzie sporo kosztował.

Tymczasem pan Piotr stwierdził, że nie weźmie od Natalii ani grosza, bo potraktuje to jako uzupełnienie terapii grupowej. Może powinny mi się wtedy odezwać w głowie dzwonki alarmowe, ale się nie odezwały. Byłam wdzięczna temu człowiekowi, że tak dba o moje dziecko.

Jaka ja byłam głupia… Natalię przecież już naprawdę trudno było nazwać dzieckiem. Była piękną, ponętną młodą kobietą z kruchą psychiką. Idealną zabawką dla wyzutego z moralności faceta, który z mojej córki zrobił sobie niewolnicę.

Do tego stopnia zawładnął jej psychiką, że stała się od niego zupełnie zależna. Co on jej każe, to ona robi.

Oczywiście, oboje nazywają to wielką miłością...

Próbowałam interweniować w Izbie Lekarskiej i Towarzystwie Psychiatrycznym, ale pan Piotr był sprytny. Usłyszałam, że ponieważ związał się z Natalią, to już nie prowadzi jej terapii i przekazał ją koleżance. Urzędnicy umyli ręce...

A dla mnie to skandal! Co z tego, że oficjalnie ten pan się już nie zajmuje moim dzieckiem, skoro zna wszystkie jego tajemnice i traumy? Kto wie, czy nie poustawiał jej tak psychiki, aby była mu posłuszna?

Nikt mnie jednak nie chce słuchać. Uważają mnie za nadopiekuńczą matkę, która wtrąca się w życie dorosłej córki. A ja się zwyczajnie o nią boję. Nie wiem, co na to poradzić…

Beata, lat 45

Czytaj także:

Reklama
  • „Marzyłam o drugim wnuku, ale nie sądziłam, że już go mam. Córka ukryła, że urodziła bliźniaki i jednego oddała do adopcji”
  • „Syn mając 17 lat zaliczył >>wpadkę
  • „Mój synek nie może spać, odkąd mąż zaprowadził go do trumny dziadka. Czy dziecko powinno oglądać takie rzeczy?”
Reklama
Reklama
Reklama