Reklama

To miały być piękne wakacje. Laura ma tylko 6 lat, ale jest już bardzo zżyta z babcią, moją teściową. To jej jedyna babcia, więc nie przeszkadzałam w tej relacji i przymykałam oko na dziwactwa starszej kobiety. Teresa mieszka sama, na skraju małej wsi pod lasem, więc czasem trochę wydziwia. Zbiera zioła, coś z nich gotuje i gada do garnka. Myślałam, że to niegroźne.

Reklama

Więcej nie puszczę córki do babci

Laurka jest bardzo żywiołowa, wszędzie jej pełno. Upomniałam więc teściową, żeby nie spuszczała jej z oka, żeby mała nigdzie sama nie chodziła. Byłam pewna, że to oczywiste. Niestety Teresa chyba nie potraktowała poważnie opieki nad Laurą. Okazało się, że moja córka chodziła samopas za płotem, kto wie, czy nawet nie zapuszczała się do lasu!

Mało tego. Przyjechałam po córkę w ostatni weekend, tylko w odwiedziny, myślałam, że zostanie u babci jeszcze tydzień. Zmieniłam zdanie, kiedy Laurka pokazała mi, co znalazła gdzieś w trawie. I co szalona babcia z tym zrobiła!

Na początku zdawało mi się, że Laura pokazuje mi jakąś zabawkę. Coś jakby z drewna. Ale kiedy podsunęła mi to pod nos, odskoczyłam jak oparzona! Wyraźnie widać było zęby i fragment czaszki. Brudne jeszcze, jakby z ziemi. Nawet nie chcę się zastanawiać, czy to na pewno czaszka zwierzęcia!

Powiedziała, że znalazła i przyniosła babci. A babcia tego czegoś nie wyrzuciła. I nie przypilnowała wnuczki, żeby nie szwendała się po podejrzanej okolicy. Babcia Teresa uradowana wzięła kości i postawiła sobie w kuchni. Nie chcę myśleć, po co jej to.

Zachęcała też podobno wnuczkę, żeby poszukała więcej takich skarbów. Po co? Na co? Wolę nie wiedzieć. Wolę też nie wiedzieć, co sobie myślała, wysyłając 6-letnie dziecko samo do lasu. W którym walają się jakieś kości. Przy mnie obróciła wszystko w żart, jak to ona.

Zabrałam Laurkę do domu. Ale nadal się trzęsę, jak pomyślę, w jakie ręce oddałam córkę. Ostrzegam innych rodziców, żeby zastanowili się pięć razy, zanim poślą gdzieś dziecko bez opieki rodziców.

Dominika

Od Redakcji: Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama