„Nie puszczam córki na nocowanki. Nie po tym, co przytrafiło się koleżance z klasy Martusi” [LIST DO REDAKCJI]
Szczerze? Nie rozumiem rodziców, którzy tak po prostu lekkomyślnie puszczają dzieci na noc do obcych domów. A wiadomo, co ich tam może spotkać?
- redakcja mamotoja.pl
Martusia jest lubiana, ma dużo koleżanek i chce umacniać swoje przyjaźnie. A że teraz taka głupia moda, to każda u każdej chce nocować. Nie ma mowy, nie zgodzę się. Przypadek znajomej tylko mnie utwierdził w tej decyzji.
Tak łatwo ufacie obcym?
Niby tyle się mówi o odpowiedzialności, a tu taka naiwność. Martusia chodzi do pierwszej klasy, więc wszyscy dopiero się poznajemy. Ledwie znam rodziców większości jej przyjaciółek, to przecież zupełnie obcy dla mnie ludzie. I mam im oddać córkę na całą noc?
W przedszkolu też się zdarzało, że jakieś dzieci urządzały sobie nocowanki, ale rzadziej, bo wiadomo, to jeszcze były maluszki, które bez mamy nie zasną. Teraz w szkole to już jakaś plaga, ciągle słyszę od Marty, że Julka zaprosiła Olę, Lilka Julkę, a Antek Maćka. Serio, rodzice, nie macie żadnych oporów?
Co ja wiem o tych domach, żeby puszczać tam swoje dziecko? Może przypadek pewnej dziewczynki trochę wam otworzy oczy. Martusia ma w klasie koleżankę Ulę, córkę mojej bliskiej znajomej. Ulę zaprosiła na noc w październikowy weekend niejaka Roksana (zmieniłam imię). Moja znajoma nie zna tych rodziców, tylko tyle co z wywiadówek i klasowej grupy na WhatsApp. Ale zgodziła się, żeby jej córeczka pojechała do nich w piątek po południu i wróciła w sobotę. Ok, nie oceniam, ale...
Znajoma tylko mnie opowiedziała, co potem usłyszała od córki. Otóż rodzice tej Roksany zachowywali się dziwnie. Ojciec cały wieczór podnosił głos, na dzieci i na żonę. Był bardzo nieprzyjemny, mała się bała. Kobieta w nerwach wyciągnęła butelkę wina i popijała przy dzieciach, tak mówiła Ula. W nocy dziewczynka słyszała krzyki i kłótnie rodziców tej koleżanki, chyba nie muszę pisać, jak się stresowała. Matce Uli aż głupio teraz zapytać tamtych rodziców, co tam się u nich działo, ale o kolejnych nocowankach oczywiście nie ma mowy.
Piszę ten list jako apel do rodziców małych dzieci, zastanówcie się dwa razy, zanim puścicie dziecko w jakieś nieodpowiedzialne ręce.
Kalina
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: