Reklama

Rodzice dzieci, które uczęszczają do placówki, są oburzeni. Jeden z rodziców powiadomił o wszystkim media.

Reklama

Zapomniany przedszkolak spał pod tujami

Okazało się, że 2 listopada pracownice przedszkola wyszły z podopiecznymi na świeże powietrze. Jedno z dzieci, zmęczone zabawą, w pewnym momencie położyło się i zasnęło. Podczas powrotu do placówki zostało przeoczone…

Jak długo dziecko spało pod płotem w listopadowy dzień? Nie wiadomo. Według opiekunek nie trwało to dłużej niż 10-20 minut.

Na widok śpiącego dziecka pod tujami przy ogrodzeniu zareagowała kobieta, która zaniosła malucha do przedszkola. Pracownice przedszkola twierdzą, że w tym samym czasie zorientowały się, że dziecka nie ma. Co by było, gdyby na teren placówki weszła osoba, która nie miałaby tak uczciwych zamiarów jak ta pani?

Sprawa nie powinna trafić do mediów?

Rodzic 4-letniego chłopca, który chodzi do przedszkola w Woli Baranowskiej, informując o wszystkim „Tygodnik Nadwiślański”, przyznał, że nie chce nikomu robić na złość.

„Chciałbym, żeby ta wiadomość została rozpowszechniona, aby wyeliminować tego typu 'patologię' i uniknąć nieszczęścia. Za dużo teraz dramatów słyszymy w telewizji z udziałem dzieci” – napisał.

Nie wszyscy się z nim zgadzają.

„Już musiał się znaleźć jakiś sygnalista i poinformować o sprawie media... I teraz na to przedszkole, na panią dyrektor i na te panie przedszkolanki spadnie odium i hejt... A z tego, co widać, są one lubiane i raczej dobrze wypełniają swoje obowiązki... [...] Jak świat światem zawsze co sprytniejsze dzieciaki będą kombinować, jak tu przechytrzyć pilnujących. Błędy zawsze się zdarzają, ale to nie jest jakaś patologia, żeby od razu brać na warsztat owo przedszkole [...] ” – napisał internauta pod artykułem w „Tygodniku Nadwiślańskim”.

Skandal w przedszkolu

Dyrekcja przyznaje, że taka sytuacja nie powinna nigdy się wydarzyć.

„Szczególnie mi przykro, bo panie wychowawczynie mają ogromny dorobek w pracy z dziećmi, a niedawno dostały nagrody z okazji Dnia Edukacji Narodowej" – powiedziała Marta Janczura.

Aktualnie sprawę bada policja. Policjanci ustalają, czy doszło do bezpośredniego narażenia malucha na utratę zdrowia lub życia.

Burmistrz rozważał dyscyplinarne zwolnienia

„Sprawa jest absolutnie skandaliczna i wymagała natychmiastowego wyciągnięcia konsekwencji” – przyznał burmistrz Woli Baranowskiej. Podkreślił, że dwie pracownice przedszkola odpowiedzialne za skandaliczną sytuację otrzymały nagany, z wpisem do akt.

„Rozważaliśmy nawet dyscyplinarne zwolnienia, ale obie cieszą się naprawdę dobrą opinią u dzieci i rodziców. Z tego względu nie zdecydowaliśmy się na to” – wyjaśnił burmistrz.

Źródło: Tygodnik Nadwiślański, TVN24

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama