Podlaskie: karetka wiozła lek dla noworodka. Ambulans się popsuł, a liczyła się każda minuta
W czwartek o świcie załoga karetki pogotowia miała zadanie: dowieźć lek do szpitala w Suwałkach. Lekarstwo było pilnie potrzebne dla chorego noworodka. W pewnym momencie, na drodze ekspresowej S61, ambulans stanął i dalszej jeździe nie było mowy. Załoga pogotowia nie straciła jednak zimnej krwi.
Ratownicy poprosili o pomoc suwalskich policjantów. Wkrótce po zgłoszeniu, w kierunku zepsutego ambulansu pędził radiowóz na sygnale.
Policja na sygnale i pod prąd
Policjanci mieli świadomość, że to od nich zależy teraz życie malutkiego dziecka. Dlatego postanowili obrać możliwie najkrótszą z tras. I chwilami jechali pod prąd. Inni kierowcy, na widok pędzącego w ten sposób radiowozu, nie mogli mieć wątpliwości, że funkcjonariusze biorą udział w wyjątkowo ważnej akcji.
Radiowóz z ratownikiem i lekiem zdążył na czas
Gdy policyjne auto dotarło na miejsce awarii karetki, jeden z ratowników chwycił lek i wsiadł do radiowozu. Ostatnią prostą służby pokonały błyskawicznie. Zdążyli. Lekarze mogli podać maluszkowi lek…
Źródło: KMP Suwałki
Piszemy też o:
- To miały być ich pierwsze święta Bożego Narodzenia. Dziś pochowała córeczkę
- Zachodniopomorskie: syn chciał zażartować z rodziców. Razem z bratem trafił do pogotowia rodzinnego
- 5 dzieci spłonęło żywcem. Ojciec w tym czasie kupował dla nich prezenty świąteczne