Reklama

Australijczycy Ingrid Mita i jej mąż Situa Siale bardzo pragnęli mieć dzieci. W ich przypadku walka z niepłodnością trwała 6 lat. Niestety pierwsza ciąża skończyła się w 19. tygodniu wskutek niewydolności szyjki macicy kobiety. Zbyt wcześnie urodzonego noworodka nie udało się uratować. Szpital zapewnił, że pomoże parze, jeśli ponownie uda im się zajść w ciążę.

Reklama

Najpierw walka o utrzymanie ciąży

U Ingrid stwierdzono wrodzoną wadę szyjki macicy. Powodowała ona, że szyjka nie była w stanie utrzymać płodu wewnątrz macicy. Skracała się zbyt szybko. Dlatego, gdy okazało się, że para ponownie spodziewa się dziecka, założono na szyjkę specjalny szew, który miał zapobiec przedwczesnemu porodowi. Parze zalecono też, aby przeniosła się bliżej szpitala w Sydney, aby w razie potrzeby można było szybko zareagować.

Jak się okazało, było to dobre posunięcie, bo ciąża przebiegała prawidłowo tylko do 22. tygodnia ciąży. Wtedy Ingrid poczuła, że zaczynają się kłopoty i zgłosiła się do szpitala, choć termin porodu wypadał na grudzień 2022 roku. „11 dni spędziłam na porodówce, bo każdej nocy musiałam na nią wchodzić. W 24. tygodniu ciąży porodu nie udało się już powstrzymać, wtedy urodziłam córkę” – opowiada Ingrid. Był 16 sierpnia 2022 roku, a wcześniak ważył jedynie 650 g.

A później walka o życie dziecka

Zaraz po porodzie dziecko zostało zabrane na oddział neonatologiczny, gdzie między innymi włożono je do woreczka foliowego. Okazuje się, że ten prosty sposób pozwala utrzymać wcześniakowi temperaturę ciała. Takie postępowanie stosuje się na wielu oddziałach, gdzie ratuje się wcześniaki, a torebka nie musi być sterylna, powinna być jednak rozmiarem dopasowana do noworodka.

Ojciec dziecka tak wspomina tamte chwile: „Dziecko było malutkie, półprzezroczyste, a jego rączki i nóżki chudziutkie, i zwisały. Wyglądała dość przerażająco, w dodatku córeczka podłączona była do różnych rurek i przewodów”.

Scarlett, bo tak ma na imię dziewczynka, przeszła długą drogę, między innymi infekcje oka, 13 transfuzji krwi oraz antybiotykoterapię, która ją osłabiła. Jednak wszystko wskazuje na to, że niebawem będzie mogła z rodzicami pojechać do domu.

Źródło: dailytelegraph.com.au

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama