„Zabrałam córkę z przedszkola, bo przedszkolanki olały moje zasady. Jak mogły coś takiego zrobić?!” [LIST DO REDAKCJI]
Mówiłam jasno i wyraźnie, na co się kategorycznie nie zgadzam. A one miały to gdzieś!
- redakcja mamotoja.pl
Nie uważam, żebyśmy w domu stosowali jakieś wymyślne metody wychowawcze, chociaż niektórzy pewnie popukają się w głowę. Trudno, moje dziecko, moje zasady. Nie daruję tym opiekunkom, że podeptały to, co udało mi się osiągnąć.
Tłumaczyłam – nie przytulać!
Droga Redakcjo, to nigdy nie powinno się przydarzyć i mam nadzieję, że w nowym przedszkolu zostaniemy potraktowani z szacunkiem. Uważam, że zasady rodziców to świętość i panie w przedszkolu mają obowiązek ich przestrzegać. Jestem wściekła, bo mnie totalnie zlekceważyły i skrzywdziły moją córkę.
Marcysia jest bardzo wrażliwym dzieckiem. Nie toleruje dotyku ani przytulania, może przytulać się tylko do mnie, taty i babci. Bardzo tego pilnujemy, bo zdarzało się, że na dotyk obcych ludzi reagowała paniką i histerią. Druga rzecz, że nie chcemy, aby przyzwyczajała się do tego, że obcy ludzie mogą się do niej za bardzo zbliżać i dotykać. Kwestia zdrowia, higieny i bezpieczeństwa.
Ona już naprawdę czuła się całkiem bezpiecznie, choć wcześniej bała się ludzi. Poszła do przedszkola, co było sporym postępem.
Z obrzydzeniem odkryłam, co zrobiły przedszkolanki. Marcysia sama mi powiedziała, choć z trudem, bo dławiły ją łzy. Tamtego dnia kiedy ją odbierałam, była przygaszona, a potem w drodze do domu pękła. Po prostu zaczęła histerycznie płakać i łkać. Okazało się, że w przedszkolu miała scysję z inną dziewczynką i opiekunki zamiast pocieszyć ją ulubionym misiem albo zaprowadzić na bok, żeby mogła odpocząć w ciszy, zaczęły ją tulić! Zrobiły to, chociaż tłumaczyłam i prosiłam – nie przytulamy mojego dziecka! Odsunąć od dzieci, dać jej ukochanego misia, porozmawiać – tak. Dotykanie – nie! Mówiłam, że tego od nich wymagam! Czy to takie trudne?!
Nie interesuje mnie, że w przedszkolu są takie zasady i inne dzieci dobrze reagują na przytulanie. Moja córka jest inna i wymaga innego traktowania. To nie są jakieś fanaberie.
Teraz znów jest zalękniona i wycofana. Co teraz powiedzą na to szanowne panie z przedszkola?
Marcysia już więcej tam nie pójdzie. Sprawę zgłosiłam też oczywiście do dyrekcji. Mam nadzieję, że ktoś za to odpowie. Uczulam innych rodziców, by uważnie przyglądali się placówkom, do których posyłają dzieci.
Lidia
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- „Syn płakał, że koledzy go biją. Podejrzałem ich z ukrycia i przeżyłem szok. Współczuję sobie jako ojcu” [LIST DO REDAKCJI]
- "Jak wyrzucić 5-latka z małżeńskiego łóżka? Syn przychodzi do nas co noc, mam już dość"
- "Teściowa przez telefon dyktuje synkowi, co nasze dzieci mają jeść i o której kłaść się spać. A on jej słucha!"