Nasze spotkanie było zupełnie przypadkowe. Nie widziałam jej od lat, choć na studiach przyjaźniłyśmy się. Tamtego dnia mocno już grzało wiosenne słońce. Wpadłam na nią przed kościołem w mojej rodzinnej miejscowości.

Reklama

Jej mały mężczyzna

– Natalia?! – zawołałam z mieszaniną zdumienia i radości.

– Agatko, jak miło cię widzieć! – rozpromieniła się na mój widok i uściskała mnie z całej siły. – Nic się nie zmieniłaś!

– Jesteś bardzo łaskawa dla 35-letniej rozwódki z synem! – roześmiałam się, wiedząc, że mówi to tylko z uprzejmości. – Ty za to wyglądasz naprawdę super – dodałam absolutnie szczerze.

Natalia zawsze bardzo o siebie dbała. Wiedziałam, że mamy po tyle samo lat, jednak ona wyglądała zdecydowanie młodziej. Zawsze szaleli za nią faceci, a z wiekiem wcale nie straciła uroku. Nabrała tylko pewności siebie.

Zobacz także

Wtedy podszedł do nas nieduży chłopiec z puszką Caritasu w ręku.

– Drogie panie, zbieramy na dzieci z ubogich rodzin – uśmiechnął się.

„Cóż za styl wypowiedzi! – pomyślałam. – Przecież ten dzieciak nie ma więcej niż 10 lat, jak mój Jasiek. A on w życiu by nie zwrócił się do kobiety per droga pani!”.

Tymczasem ku mojemu zdumieniu Natalia zaśmiała się i poprawiła mu czapkę.

– To mój Igorek – powiedziała z dumą – Czas leci, prawda? Za pół roku będzie miał 13 lat. To już nie moje dziecko, tylko mój mały mężczyzna.

Doprawdy zadziwiające! Natalia zaszła w ciążę jeszcze na studiach i doskonale pamiętam jej poród. Byłam wtedy przy niej. Pamiętam też małego Igorka w beciku. Wygląda na to, że mama wychowuje go na prawdziwego dżentelmena...

Nie mogłyśmy długo rozmawiać, bo obie miałyśmy sprawy do załatwienia. Obiecałyśmy sobie jednak, że wkrótce się spotkamy. Za dwa tygodnie miałam szkolenie w mieście, w którym mieszkała Natalia. Zaproponowała, że mnie przenocuje. To będzie świetna okazja do babskich pogaduszek. W końcu mamy sobie sporo do opowiedzenia.

Czemu mój Jaś taki nie jest?

– Zgadnij, kogo spotkałam w kościele! – zagadnęłam mamę, która właśnie przygotowywała obiad dla całej rodziny.

Tata siedział obok i obierał ziemniaki. Gdy się odezwałam, przerwał na chwilę i z zaciekawieniem podniósł głowę.

– Kogo?– spytała mama.

– Natalię! Wygląda rewelacyjnie. A jak zobaczyłam Igora, nie mogłam uwierzyć, że ma już 12 lat – odpowiedziałam.

Na wzmiankę o synu mojej koleżanki mama się rozpromieniła.

– To taki wspaniały chłopak! – westchnęła. – Kto by pomyślał, że samotna matka tak dobrze wychowa dzieciaka!

I wdała się w opowieść, jak spotkała ich ostatnio w sklepie z butami. Ona również zauważyła, że mały zachowywał się jak dorosły, i bardzo jej się to spodobało.

– Wyobraź sobie, córciu, ten Igorek powiedział do Natalii: „Mamusiu, w tym miesiącu mamy dopłaty do rachunków za ogrzewanie, więc nie stać nas na drogie adidasy dla mnie. Lepiej kupmy tańsze” – zachwycała się mama.

Nie powiedziała nic więcej, ale znałam ją dobrze i wiedziałam, że w myślach porównuje syna Natalii z moim Jaśkiem.

W przeszłości po wielu utarczkach udało mi się jej przetłumaczyć, żeby nie robiła tego na głos. Zwłaszcza przy Jaśku. Chciałam oszczędzić synkowi tego, co sama przeżyłam w dzieciństwie. Dlatego na uwagi mojej mamy typu: „A synek Marysi to już mówi”, „A sąsiad w jego wieku to sprząta po sobie” reagowałam stanowczo: „Jaś nie jest synem Marysi i nie jest synem sąsiadki”. W końcu zrozumiała, że takie porównania są dla dziecka krzywdzące.

Tym razem jednak sama złapałam się na tym, że pomyślałam, jak byłoby wspaniale, gdyby Jasiek choć raz w sklepie wykazał się takim rozsądkiem jak Igor…

I właśnie wtedy, z idealnym wyczuciem czasu, wparował do kuchni mój syn.

– Mamusiu, Kuba mówi, że w tej grze wcale nie ma przemocy – oznajmił.

– Chcę ją na urodziny. Proszę!

– Jasiu, powiedziałam ci przecież, że gry dozwolone od 16 lat dostaniesz wtedy, gdy będziesz miał 16 lat – westchnęłam.

Nie wiedziałam, czy bardziej martwić się tym, że mój syneczek oczekuje prezentu za 150 zł, czy tym, że w wieku 10 lat interesuje się rozrywkami dla nastolatków...

Jasiek zrobił naburmuszoną minę. Mama pokręciła głową z dezaprobatą, a tata dla odmiany mrugnął do niego porozumiewawczo, więc mój syn najwyraźniej uznał, że ma w nim wsparcie i nie powinien odpuszczać.

– Ale przecież za trzy dni będę miał już 11 lat! – wykrzyknął mój syn.

– Nieprawda, kochanie, to twoje dziesiąte urodziny – powiedziałam spokojnie.

– 11 lat będziesz miał dopiero za rok. Ale to wciąż mniej niż 16.

Ledwie powstrzymałam się od śmiechu, bo przypomniałam sobie własne dzieciństwo. W jego wieku też dodawałam sobie lat, żeby poczuć się starsza i bardziej dorosła. Teraz je sobie odejmuję...

Jasiek z zaciętą miną krzyknął:

– Pogadam z tatą, on mnie zrozumie!

– Ja też pogadam z tatą – powiedziałam z lekką irytacją w głosie.

Zaczynało mnie to powoli denerwować. Sama nie wiedziałam, czy dlatego, że ojciec był dla Jaśka największym autorytetem, czy może dlatego, że mój były mąż zbytnio mu pobłażał. Jako niedzielny ojciec chciał mu wynagrodzić to, że nie ma go przy dziecku codziennie.

Jaś wyszedł z kuchni obrażony. Rozumiałam jego rozczarowanie. Chciał się pochwalić koledze grą dla chłopców starszych od niego o sześć lat...

– Nie wiem, co z tego chłopaka wyrośnie – pokręciła głową moja mama.

– Wiesz, gdy dowiedziałam się, że Natalia ma panieńskie dziecko, uznałam to za katastrofę. Teraz myślę inaczej. To wszystko wcale nie jest takie proste.

– Daj chłopakowi spokój – tata stanął w obronie wnuka. – Każdy dzieciak w jego wieku taki jest. Chciałabyś, żeby zachowywał się jak dorosły. Od bycia dorosłym są rodzice, a nie 10-latek.

– Masz rację, tato – powiedziałam.

– Kiedyś widziałam program z Supernianią, która mówiła, żeby nie wtajemniczać dziecka w problemy finansowe i nie omawiać z nim strategii wyjścia z trudności. Trzeba mówić o pieniądzach, ale tak, żeby nie zwierzać się dziecku z problemów. Bo ono czuje się wtedy odpowiedzialne.

Powiedziałam to, żeby mama przestała wreszcie porównywać mojego upartego i nieprzejmującego się brakiem pieniędzy Jaśka z rozsądnym i oszczędnym synem Natalii. Choć przyznam, że chciałam też uspokoić samą siebie. Trudno być matką dorastającego chłopca...

Nie ukrywała, że ma na niego chrapkę

Cały dzień wykładów z marketingu dla przedstawicieli medycznych zrobił swoje. Czułam się potwornie zmęczona. Dlatego z radością poinformowałam koleżanki i kolegów w pracy:

– Nie idę z wami na kolację, bo spotykam się z przyjaciółką. Nie widziałyśmy się od dziesięciu lat. Będzie bosko!

Teraz na nowym osiedlu szukałam bloku Natalii. Wiedziałam, że mieszkanie kupił jej ojciec, zamożny dentysta. Ona pracowała jako nauczycielka w podstawówce. Byłam ciekawa, co wydarzyło się od czasu naszego ostatniego spotkania sprzed lat.

Pamiętam dobrze tamte czasy. Natalia powiedziała mi, że jest w ciąży ze swoim wykładowcą. Wiedziałam, że się w nim podkochiwała. Był dziesięć lat starszy, przystojny i inteligentny, miał opinię donżuana. Moja przyjaciółka zagięła na niego parol, ale on traktował ją jak każdą wielbicielkę. Miał ich wiele, lecz żadna nie zagrzała miejsca w jego życiu na dłużej.

Podejrzewałam, że Natalia zrobiła to celowo. Nie była głupia i wiedziała, kiedy ma dni płodne. Akurat wtedy zaprosiła go na imprezę i poszła z nim do łóżka.

Jarek uznał dziecko, obiecał zajmować się synem, jednak z Natalią nie chciał mieć nic wspólnego. Wtedy uważałam, że zachował się jak gówniarz. Potem nie byłam już tego tak pewna. Jarek pokochał syna. Dwa razy w tygodniu brał małego Igora do siebie, po kilku godzinach odwoził go, mówił jej „do widzenia” i wychodził. Nie zwracając uwagi na to, że wyglądała oszałamiająco seksownie.

Przez pierwsze dwa lata życia Igora Natalia miała nadzieję, że ojciec jej syna pokocha nie tylko dziecko, ale też ją. Gdy doszły ją słuchy, że na zabój zakochał się i zamieszkał z jakąś kobietą, oszalała. Powiedziała mu, że albo będzie z nią i synem, albo straci prawo widywania się z małym. Próbowałam ją przekonać, żeby dała sobie spokój ze swoją obsesją na punkcie tego faceta, i pogodziła się z tym, że on nie chce z nią być. W końcu regularnie płacił alimenty i zajmował się Igorem. Obraziła się na mnie śmiertelnie i po prostu zerwała kontakt.

Nasze drogi się rozeszły. Od wspólnych znajomych wiedziałam, że zerwała też kontakty z Jarkiem i nie pozwalała mu widywać się z synem. Od tamtego czasu nie wyszła za mąż ani nawet z nikim nie związała się na poważnie.

Zachowywał się jak dżentelmen

Ciekawe, jak Natalia sobie radzi. Dobrze wiedziałam, jak trudne jest samotne wychowywanie syna. Na szczęście ojciec Jasia bardzo mi pomagał. Wiele mogłam zarzucić mojemu byłemu mężowi, tylko nie brak ojcowskich uczuć do Jaśka. On po prostu naszego synka uwielbiał. I naprawdę bardzo się starał, żeby nasz rozwód nie oznaczał rozwodu z dzieckiem. Widziałam też, jak wiele obecność taty znaczy dla Jaśka…

Po zachwytach mojej mamy nad synem Natalii byłam ciekawa, co z niego wyrosło. Stałam przed drzwiami ich mieszkania i za chwilę miałam się o tym przekonać. Otworzył mi Igor.

– Dzień dobry pani, mama jest w łazience. Zaraz wyjdzie. Zapraszam do salonu – powiedział uprzejmie.

Z przyjemnością patrzyłam na ślicznego chłopca z ciemnymi, dość długimi włosami, opadającymi mu na oczy.

Pomyślałam, że mój Jasiek za żadne skarby świata nie dałby się tak ostrzyc. Uważałam, że wyglądałby świetnie w dłuższych włosach, ale on chciał być taki jak ojciec – włosy na jeżyka, adidasy i luźne bojówki. Na nic zdały się moje prośby i namowy… Więcej powiem: wszystko, co proponowałam, było dla Jaśka „babskie”, czyli takie, czego szanujący się 10-latek powinien się wystrzegać jak ognia.

Na widok Igora przyszła mi do głowy myśl, że może to i fajnie mieć syna tylko dla siebie. Nie było jednak czasu, żeby tę myśl rozważać dłużej, bo z łazienki wyszła Natalia. O Boże, jak ona wyglądała!

Włosy upięte w kok podkreślały owal twarzy, czerwone usta nadawały jej wygląd seksownej gwiazdy filmowej, a obcisła bluzka uwydatniała krągłość piersi. Zauważyłam, że nie tylko ja patrzę na nią z zachwytem. W oczach Igora malowało się uwielbienie. Natalia zaśmiała się:

– Tę czerwoną szminkę dostałam od Igora w prezencie na urodziny. I jeszcze biustonosz typu push-up.

Był dla niej najważniejszy

Zrobiło mi się głupio, że o takich kobiecych rzeczach mówi w obecności dorastającego chłopca. Z drugiej strony... sam jej przecież kupił te rzeczy! Natychmiast przypomniałam sobie bożonarodzeniowy podarunek od mojego syna.

– Jasiek przez dwa miesiące zbierał na prezent dla mnie – pokiwałam głową.

– No i ostatecznie dostałam grę komputerową, o której od dawna marzył.

Obie parsknęłyśmy śmiechem. Dobrze było znów widzieć Natalię.

– Twój Igor to wspaniały chłopak – westchnęłam ze szczerą zazdrością. – Dla mojego syna liczy się tylko ojciec. Oddałabym majątek, żeby tak patrzył na mnie jak twój syn patrzy na ciebie.

– No wiesz, dla mnie zawsze najważniejszy był Igor – powiedziała Natalia.

– Dlatego się z nikim nie związałam. Nie chciałam dzielić się miłością.

Przez cały wieczór z Natalią i Igorem zdążyłam się zorientować, że również ona była najważniejsza dla niego.

– Mamusiu, czy wzięłaś leki na alergię? – zapytał w pewnym momencie.

Natalia uśmiechnęła się do Igora czarująco i powiedziała, że wzięła. Jej uśmiech i pochylenie głowy przypomniało mi ją sprzed lat. Kiedyś takim samym gestem uwodziła kolegów. Odgoniłam tę myśl od siebie, bo przecież to był jej 12-letni syn, a nie dorosły facet!

Tak nie zachowuje się dziecko

Kiedy mały poszedł już do łóżka, zaczęły się babskie pogaduchy. Opowiedziałam jej o moim małżeństwie i rozwodzie. Ona mówiła o swoich romansach. Podobno wszystkie kończyła szybko, bo albo Igorek był zazdrosny, albo jej się nie podobało, że facet zaczyna się wtrącać do tego, jak ona wychowuje syna. Zwierzenia przerwał nam Igor. Zaspany wyszedł ze swojego pokoju i powiedział:

– Mamusiu, obudziłem się i nie mogę zasnąć. Mogę spać z tobą?

Natalia zarumieniła się, a w jej oczach dostrzegłam zmieszanie. Przez chwilę wahała się, po czym zaśmiała nerwowo.

– Kochanie, jesteś już za duży, żeby spać z mamusią – powiedziała.

Zauważyłam, że chłopiec popatrzył na nią z autentycznym zdziwieniem, posłusznie wrócił jednak do swojego łóżka.

Aja nagle poczułam się nieswojo. Być może zaniepokoiło mnie to, jak Igor zareagował na słowa mamy. A może to, co Natalia powiedziała przed chwilą – że ma problemy z kręgosłupem i syn masuje ją wieczorami… Niby nic, a jednak to wszystko wydawało mi się bardzo dziwne.

– Igor jest lepszy niż mój fizjoterapeuta – chwaliła go, podczas gdy ja walczyłam z poczuciem, że tak nie powinno być, że to nie w porządku, jeśli chłopiec na granicy dojrzewania robi masaż swojej matce.

Tej nocy nie mogłam zasnąć. W głowie kłębiły mi się pytania. Dlaczego Igor jak gdyby nigdy nic zapytał, czy może przyjść do jej łóżka? Dlaczego miałam niejasne poczucie, że ona go kokietuje?

Nie podejrzewałam, że Natalia uwodzi syna świadomie, ale coś między nimi było nie tak. Wydawało mi się, że ona, nie zdając sobie z tego sprawy, zaspokaja jej kobiece potrzeby przy pomocy „swojego małego mężczyzny”, jak z dumą mówiła o Igorze, zamiast dorosłego faceta.

Swojego syna wychowam po swojemu

Obiecałam sobie, że ja nigdy nie będę taką matką dla Jaśka. Następnego dnia napisałam nawet SMS-a do kolegi, który od kilku tygodni zapraszał mnie na kawę: „To kiedy się umawiamy?”. Wolę zaryzykować romans w pracy, niż szukać podziwu dla mojej kobiecości w oczach syna.

Z ulgą wracałam do domu, w którym czekał na mnie mój niesforny chłopak. Od progu przywitał mnie krzykiem:

– A tata przejrzał tę grę i powiedział, że tam wcale nie ma tak dużo krwi!

– Skoro tata ci pozwolił, to możesz w nią zagrać – powiedziałam, tym razem zadowolona, że ojciec jest autorytetem.

Wizyta u Natalii wyleczyła mnie z chęci bycia dla niego całym światem. Unikam porównywania go z innymi chłopcami, lecz ucieszyłam się, że nie jest takim dobrym i zakochanym w swojej mamie synem jak Igor. Uważam, że to niezdrowe.

Maryla

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama