„Żona mnie zostawiła, bo chciałem mieć dzieci – ona nie. Po 2 latach wróciła z podkulonym ogonem, bo znudziła się swojemu gachowi”
Czyli to jednak ja jestem jej pisany, ja jestem miłością jej życia. Świetnie, cudownie, szkoda tylko, że Alicja tego nie wie. Myśli, że to Darek…
- redakcja mamotoja.pl
Tamtego dnia po pracy zrobiłem zakupy, bo w lodówce było już tylko światło, i z ciężkimi torbami wszedłem do mieszkania. Dopiero kiedy zamknąłem za sobą drzwi, poczułem woń gotującego się obiadu. Pomidorowa i zrazy. Zapach natychmiast wyciągnął z głębi pamięci wspomnienia szczęśliwszych dni i serce ścisnął żal. To już kompletnie mi odbija – pomyślałem z rezygnacją. I wtedy Alicja stanęła w drzwiach wiodących do kuchni.
– Jesteś – powiedziała. – Jeszcze trochę, a musiałabym wszystko odgrzewać. Gdzie byłeś? – popatrzyła na stojące na podłodze torby z zakupami. – Ach, no tak, niczego do jedzenia nie było. Też musiałam wyskoczyć do sklepu, żeby mieć z czego zrobić twój ulubiony obiad. Cieszysz się?
Stałem jak wmurowany.
Alicja. W moim domu. Zachowująca się tak, jakby nic się nie stało. Nie wiedziałem, jak zareagować.
– No, już, nie bocz się…
Podeszła do mnie powoli, tym swoim rozkołysanym w biodrach krokiem, który zawsze mnie rozgrzewał, i teraz było tak samo. Głupie, bezrozumne ciało. Położyła mi dłoń na ramieniu, a ja wciągnąłem powietrze w płuca. Razem z jej zapachem. Błąd.
– Te kłótnie są głupie. Nawet nie pamiętam, o co się tak pożarliśmy, że wyjechałam do siostry. Ale wystarczyło kilka dni, bym się za tobą stęskniła, tygrysku. Więc wróciłam. Czas zapomnieć – wspięła się na palce i przysunęła usta do mojego ucha. Jej ciepły oddech wzbudził we mnie dreszcz. W głowie zawirowało, serce przyspieszyło bieg. – A może najpierw się przeprosimy, a potem zjemy? – wymruczała i otarła się o mnie.
Nie powinienem był zareagować. Nie powinienem był przyszpilić jej swoim ciałem do ściany i zacząć całować, jakby to był pierwszy i ostatni raz. Nie powinienem był zanosić jej do łóżka. Ale tak bardzo za nią tęskniłem. Tak bardzo jej pragnąłem. Tak bardzo ją kochałem. A ona szła ze mną ręka w rękę i czułem, że nie udaje.
Tej nocy właściwie nie spałem, bałem się poranka
Było jak kiedyś. Na początku. Zanim wszystko się popsuło. Zanim pojawił się On i zabrał mi ją. Jedyną kobietę, którą kiedykolwiek kochałem. Moją drugą połówkę. Moją żonę.
Po wszystkim leżałem na łóżku i patrzyłem na śpiącą Alicję. Ja bałem się zasnąć, żeby się nie obudzić. Bo przecież jej tu nie ma. Nie może być. Odeszła ode mnie ponad dwa lata temu. Wyjechała z kochankiem do Gdańska. Zmusiła mnie do rozwodu. Wyrzuciła do kosza dziesięcioletni udany związek, bo spotkała swoją „prawdziwą drugą połówkę”.
– Przecież mówiłaś, że to ja jestem ci pisany, idealny – jęczałem jak ostatnia ciamajda. Ale nie wstydziłem się tego jękliwego tonu pełnego dziecięcej pretensji. Złamane serce ma swoje prawa.
– Pomyliłam się – twarz mojej żony była zamknięta, obca. – Ale kiedy spotkałam Dariusza, zrozumiałam, że to on. Jeśli mnie kochasz, nie będziesz mnie zatrzymywał. Bo przecież chcesz mojego szczęścia, prawda?
Nie poznawałem Alicji. Nigdy nie była manipulantką, szantażystką emocjonalną. Jednak zrozumiałem, że walczyła o swoją miłość, o swoją przyszłość. A ja nie miałem prawa stać jej na drodze. Odpuściłem. A potem próbowałem jakoś poskładać swoje życie, co niespecjalnie mi szło.
A teraz, po dwóch latach, leżała obok mnie, jakby nic się nie stało. Jak to powiedziała? Wystarczyło kilka dni, by za mną zatęskniła. Kilka dni?
Wstałem cicho i wyszedłem z sypialni, zamykając za sobą drzwi. W kuchni napiłem się wody, a potem zadzwoniłem do Marty, siostry Alicji. Mieszkała w niewielkim miasteczku, siedemdziesiąt kilometrów od Warszawy. Alicja zawsze się z nią kontaktowała, kiedy miała kłopoty.
– Hej, tu Tomek. Słuchaj, nie wiesz, dlaczego Alicja się u mnie pojawiła? I jest jakaś dziwna. Nie, żebym narzekał – przyznałem uczciwie.
– Jest u ciebie? – głos Marty drżał.
– Dzięki Bogu. Myślałam…
– Mam wrażenie, że nie pamięta, że nie jesteśmy już małżeństwem. Twierdzi, że nie widzieliśmy się tylko kilka dni, bo po kłótni wyjechała do ciebie. I tęskniła. Tęskniła!
– Niesamowite – była szwagierka westchnęła w słuchawce. – Przytrzymaj ją w domu. I nic jej nie mów. Nic. O świcie mam pociąg, będę przed ósmą – i rozłączyła się.
A ja nadal byłem ciemny jak tabaka w rogu. Na szczęście Alicja spała. Umierałem z głodu, więc podgrzałem sobie obiad i zjadłem, czując ogarniające mnie szczęście. Za kuchnią mojej żony też tęskniłem.
Byliśmy razem ponad dziesięć lat. Poznałem ją, kiedy przyszła do mojego zakładu ze starym radiem lampowym, pamiątką po ukochanym dziadku. Na jej widok mój świat od razu pojaśniał. Chciała, by radio znów grało. Mój szef jej odmówił, stwierdził, że to niemożliwe. Ale ja widziałem, jak gasło światło w jej oczach, więc wybiegłem za nią i powiedziałem, że coś wykombinuję. Nie było to proste, ale się udało. A w nagrodę dostałem żonę. Byliśmy szczęśliwi.
A potem pojawił się tamten facet. Co miał takiego, czego ja nie miałem, a co przyciągnęło do niego Alicję silniej niż ja? Nie wiem. Nie był ani młodszy, ani przystojniejszy. Może miał trochę więcej pieniędzy, ale Ala nigdy nie była materialistką. Omotał ją tak, że oszalała na jego punkcie. I odeszła.
A teraz wróciła.
Tej nocy właściwie nie spałem. Leżałem, przyglądając się kobiecie, która spała tak głęboko, jakby odsypiała dwa lata naszego rozstania. Bałem się tego, co będzie, kiedy się obudzi. Po siódmej wstałem i ubrałem się.
Czekałem na Martę.
Nie mogłem jej nie przyjąć
Alicja wciąż spała, kiedy jej siostra weszła do mieszkania. Usiedliśmy w kuchni. Marta była starsza od siostry o pięć lat. Zawsze się lubiliśmy. Wiedziałem, że kiedy Alicja chciała odejść ode mnie, Marta próbowała przemówić jej do rozsądku. Ale rozsądek Alicji też był zakochany.
– Jak wiesz, Dariusz zabrał ją do Gdańska – mówiła Marta. – Moje kontakty z Alą rozluźniły się. Rozmawiałyśmy przez telefon i ona zawsze piała z zachwytu. Odwiedzałam ją co kilka miesięcy. I, szczerze mówiąc, nie lubiłam tego jej faceta. Był śliski. Uprzedzająco grzeczny i taki… niekontrowersyjny. Zauważyłam, że najpierw bada, co o danej sprawie myśli rozmówca, a potem go popiera. Ale co myśli naprawdę, tego nikt nie wie. Może i on sam też – wzruszyła ramionami. – Nie wiem, może to dlatego Ala sądziła, że on jest Tym Jedynym. Lubi ludzi, którzy myślą jak ona. Wy się czasami sprzeczaliście. Mieliście inne poglądy na różne sprawy.
– Daj spokój, na kolor ścian? – oburzyłem się. – Zapach mydła?
– Podejście do dzieci – popatrzyła na mnie ze smutnym uśmiechem.
– On przyznawał jej rację, że świat jest zbyt okrutny, by rodzić dzieci. Mówił, że też zawsze chciał adoptować sieroty. I zwierzaki ze schroniska.
– Och – serce mi się ścisnęło.
Faktycznie, to była jedyna poważna sprawa, która nas dzieliła. Ale kiedy Alicja odchodziła, powiedziałem jej, że zgodzę się na adopcję. Byleby została. Powiedziała wtedy: „Za późno i z niewłaściwych powodów”. Czyli jego powody były właściwe.
– Tak. Była szczęśliwa. Ale pewnego dnia, jakieś dwa miesiące temu, on ją rzucił. Powiedział, że spotkał inną, która pragnie mieć własne dzieci, a że on tak naprawdę tego właśnie chciał, to odchodzi. Pojechałam po nią, bo nie była w stanie normalnie myśleć. Siedziała w moim domu, rozpaczała. Myślała, że już nie warto żyć. Bałam się o nią, nie mogłam pilnować jej przez cały czas. Więc zgodziłam się pojechać z nią na Podlasie do takiej jednej kobiety, która potrafi… różne rzeczy.
– Jakie?
– Ma moc. Nie prychaj i nie przewracaj oczami. Dowód jej talentów śpi w twoim łóżku. Problem w tym, że wyszło inaczej, niż Alicja zakładała – Marta popatrzyła mi w oczy. Zobaczyłem, że jej usta drżą od powstrzymywanego uśmiechu. – Alicja zażyczyła sobie, by jej prawdziwa miłość, Ten Jedyny i jej przeznaczony, wrócił do jej życia i dał jej szczęście.
– Miała na myśli tamtego – domyśliłem się. Serce mi się ścisnęło.
– Tak. Przez cały miesiąc, od nowiu do nowiu, robiła wszystko, co mądra jej kazała. Potem wyjechała. Zakładałyśmy, że do Darka, do Gdańska. Ale nie było jej tam.
– Przyjechała tutaj – wyszeptałem.
Jak zareaguje, gdy się dowie, że jesteśmy po rozwodzie?
– Niesamowite, że niczego nie pamięta. Jakby te rytuały wykasowały jej pamięć o popełnionym błędzie. W życiu bym nie powiedziała, że to możliwe. I co ty na to? Przyjmiesz ją z powrotem?
Przyjąłem bez namysłu. Tak, zdawałem sobie sprawę, że Alicja jest pod wpływem… czegoś. Obawiałem się, że ten wpływ może długo nie potrwać, że wspomnienia Dariusza wrócą, może nawet jej do niego uczucia. Nie wiedziałem, jak Alicja zareaguje, gdy dowie się, że jesteśmy po rozwodzie. Ale zanim te wszystkie katastrofy się ziszczą, miałem czas, by jej udowodnić, że tylko ze mną może być szczęśliwa. I że jej miłość do mnie była prawdziwa.
Tomasz
Zobacz także:
- „Byliśmy zgranym małżeństwem, dopóki nie pojawiła się ta podła żmija. Uwiodła mi męża, w dodatku przez nią mogliśmy stracić firmę”
- „Gdy przyłapałam narzeczonego z innym mężczyzną, byłam już w ciąży. Jego matka wiedziała, że mnie okłamywał”
- „Wróciłam wcześniej od rodziców i przyłapałam męża z kochanką. Dla niego rzuciłam karierę, a on tak mi się odpłaca?”