Samotny ojciec z dwójką dzieci
Adobe Stock, Halfpoint
Newsy

„Zostałem samotnym ojcem z dwójką dzieci. Żona uciekła za granicę w poszukiwaniu pieniędzy i nigdy już nie wróciła”

„Próbowałem Kasię przekonać, aby zrezygnowała z wyjazdu. Robili to także jej rodzice i moi. Trwały bardzo długie rozmowy, wszyscy namawialiśmy Kasię, żeby podjęła pracę w kraju. Przecież miejsce matki jest przy jej dzieciach, w domu, a nie setki kilometrów w obcym miejscu”.
Prosiłem, błagałem żonę: „Nie jedź!”. Nie posłuchała. Marzyły jej się wielkie pieniądze. No i ona je pewnie ma. A my...?
 
Kiedyś, przed laty, Danuta Rinn śpiewała piosenkę „Pieniądze szczęścia nie dają”. Te słowa tak bardzo pasują do dzisiejszego świata, w którym przyszło nam żyć. Wystarczy rozejrzeć się tylko wokół siebie, gdziekolwiek mieszkamy, przyjrzeć się naszym rodzinom lub posłuchać rozmów w swoim miejscu pracy, to zaraz zrozumiemy, ile jest nieszczęścia i łez z powodu dużych pieniędzy.

Jak ogromna zazdrość zapanowała wśród naszych rodzin, pośród polskiego społeczeństwa, gdzie pieniądz zdominował wszystkie wartości ludzkiego życia, gdzie stawiany jest na pierwszym miejscu – a z taką postawą szczęścia się raczej nie zazna.

Kilkanaście lat temu poznałem Kasię

Bardzo ładną dziewczynę pochodzącą z wioski oddalonej od mojej o kilka kilometrów. Z widzenia znałem ją jeszcze w liceum. Chodziliśmy ze sobą ponad cztery lata. Ja już wtedy pracowałem jako majster u mojego ojca na budowie. Kasia myślała o studiach, ale później zrezygnowała z tego pomysłu. Podjęła pracę w sklepie odzieżowym i to zajęcie jej się spodobało. 

Byłem tak zakochany w mojej Kasieńce, że świata poza nią nie widziałem. Inne dziewczyny, czy to na zabawie tanecznej, czy prywatce, mogły dla mnie nie istnieć. Dziś, po latach, nie mogę uwierzyć, że tak mogło być. 
 
– Nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic, nigdy nie było między nami nawet małego nieporozumienia – mówię często kolegom, jeśli chcą mnie jeszcze słuchać. 

No tak, ale miłość miłością, a życie toczy się swoimi torami... 

Moja Kasia mieszkała na wsi, wraz z rodzicami. Jej starszy brat założył rodzinę i wyjechał do miasta za pracą. Rodzice Kasi mieli małe gospodarstwo i ładny piętrowy dom. Zawsze byli mi bardzo życzliwi. Naprawdę, takich teściów to ze świecą szukać. 
 
Po czterech latach szczęśliwego narzeczeństwa postanowiliśmy z Kasią wziąć ślub. Zarówno jej rodzice, jak i moi byli z tego powodu bardzo zadowoleni. Mój tata na lewo i prawo chwalił się, jaką to będzie miał ładną i sympatyczną synową. A mama zachwycała się jej kulinarnymi zdolnościami. 
 
Po uzgodnieniu wszystkich szczegółów z rodzicami Kasi i moimi rozpoczęliśmy przygotowania do wesela. Zorganizowaliśmy huczną imprezę – taką, o jakiej zawsze marzyłem – na 200 osób. Trwała dwa dni, bo i na poprawinach goście tańczyli do północy. 
 
Po pięknym weselu zaczęliśmy nasze wspólne życie. Zamieszkaliśmy z Kasią u jej rodziców, na piętrze. Oboje pracowaliśmy i szczęśliwie płynął nam czas w małżeństwie. W wolnych chwilach urządzaliśmy sobie wycieczki do różnych ciekawych miejsc. Oboje bardzo lubiliśmy góry i przyrodę. A raz wyjechaliśmy nawet nad Morze Śródziemne. Wtedy naprawdę chciało się żyć. 
 
Tak mijały tygodnie i miesiące. Rok po ślubie urodził nam się syn. Imię wybieraliśmy wspólnie z rodzicami Kasi i moimi. Było z tym trochę kłopotu, bo każdy uważał, że jego propozycja jest najlepsza. W końcu wszyscy uznaliśmy, że najpiękniejszym imieniem dla naszego synka będzie Kacperek i tak został zapisany w urzędzie. Chłopak bardzo szybko rósł i zanim skończył rok, zaczął już chodzić.

Lubiłem się nim chwalić w rozmowach z kolegami. 
 
Po trzech latach małżeństwa Kasia urodziła śliczną dziewczynkę. Znowu narada rodzinna, jakie imię wybrać, jakie będzie najlepiej pasować do naszej córeczki. W końcu zdecydowaliśmy się na Kingę. Ciągle w pracy pokazywałem kolegom zdjęcia dwójki moich ślicznych pociech. Dziadkowie też oszaleli na punkcie wnucząt. Zarówno jedni, jak i drudzy bardzo nam pomagali, nieraz podejmując się nawet całodziennej opieki na maluchami. 
 
Gdy dzieci trochę podrosły, moja żona zaczęła myśleć o powrocie do pracy. Przeglądała oferty w Internecie, zaglądała na „Facebooka” i „Naszą klasę”, rozmawiała z koleżankami ze szkoły. W końcu doszła do wniosku, że najlepiej dla niej i dla naszej rodziny będzie, jeśli wyjedzie na jakiś czas za granicę. Mówiła, że tylko w ten sposób uda nam się podreperować budżet, wyremontować dom i zmienić samochód na większy i nowszy. 

Od początku nie pochwalałem tego wyjazdu

– Musisz być zawsze przy mnie i przy swoich dzieciach, twoje miejsce jest przy nas, bez ciebie życie rodzinne straci sens – mówiłem żonie.

Zresztą nie tylko ja próbowałem Kasię przekonać, aby zrezygnowała z zamiaru wyjazdu. Robili to także jej rodzice i moi. Trwały bardzo długie rozmowy, wszyscy namawialiśmy Kasię, żeby podjęła pracę w kraju. Nawet wydawało mi się, że udało nam się ją przekonać, bo przez kolejne tygodnie nie podejmowała tematu. Już się cieszyłem, że zrezygnowała ze swojego pomysłu. Niestety, pewnego razu po przejrzeniu wpisów na Facebooku i rozmowie z jakąś koleżanką, Kasia powiedziała:

– Kochanie, pojadę, zarobię i wrócę. Moi i twoi rodzice będą ci pomagać w opiece nad dziećmi, już z nimi rozmawiałam. Czas szybko minie, a pieniążki się przydadzą. Nigdy tu takich nie zarobię. Zobaczysz, nie będziesz żałował, i potem jeszcze będziesz mi dziękował, że się na to odważyłam.

I co ja mogłem zrobić? Siłą ją powstrzymać?
 
Mimo mojego sprzeciwu Kasia zaczęła szukać ofert pracy za granicą, które by jej odpowiadały. Dotąd szukała, aż znalazła. 
 
– Włochy, opieka nad starszą panią  – oświadczyła mi. – Na trzy miesiące. 
 
Prosiłem Kasię, żeby się jeszcze zastanowiła.
 
– Jak ja sobie poradzę z dziećmi bez ciebie? – brałem ją na litość. – Nie wyjeżdżaj, nie psuj naszego szczęścia. 

Nie słuchała... 

Kacperkowi i Kindze nic nie mówiła o wyjeździe. Zresztą byli jeszcze za mali, żeby to zrozumieć. Ja też tak naprawdę nie zdawałem sobie sprawy, jak to jest, kiedy zabraknie żony, a zwłaszcza matki małych dzieci. Tymczasem Kasia, po załatwieniu wszystkich formalności, czekała na telefon z informacją, kiedy ma jechać. 

W końcu nadszedł ten dzień. Pożegnała się z z rodzicami i ze mną. Dzieci jeszcze spały. Nie budziła ich. Może i lepiej, przynajmniej oszczędziła im płaczu. 
 
Na początku wszystko było w jak najlepszym porządku. Pracowałem jak dawniej, a dziećmi zajęli się rodzice Kasi. Moi też często przyjeżdżali. Jakoś się kręciło. Pewnie, że były trudności. Nie wiedziałem, jak się zaplata warkoczyki Kindze, co Kacper je na śniadanie, gdzie jest pościel na ich małe kołderki… Ale jakoś, wspólnymi siłami, dawaliśmy sobie radę.
 
Kasia przyjechała po trzech miesiącach, przywiozła trochę kasy, ale też poinformowała nas, że za tydzień wraca do Włoch, bo tak się umówiła. Nie pomogły rozmowy z rodzicami i płacz dzieci. Wyjechała ponownie. 
 
I tak to trwało dwa lata. Moja żona wyjeżdżała i wracała. Fakt, że dzięki zarobionym przez nią pieniądzom nasz dom wypiękniał. Ale co z tego, skoro brakowało w nim Kasi.
 
W pewnym momencie zacząłem się na dobre niepokoić, bo żona rzadziej dzwoniła, a nasze rozmowy były jakieś dziwne, inne niż wcześniej... Tłumaczyłem sobie, że może tam coś z pracą jest nie tak i ona nie chce mi tego mówić, żebym się nie martwił. Rodzice Kasi też twierdzili, że ich córka jest ostatnio nieswoja.
 
W pracy koledzy uspokajali mnie:
 
– Tysiące Polaków wyjeżdża za granicę, młodzi, starsi, żony, mężowie – dorabiają się i wracają. 
 
To mi dodawało otuchy. 
 
Kilka dni później doznałem szoku. Zadzwoniła Kasia i jak gdyby nigdy nic w rozmowie oświadczyła mi: 
 
– Słuchaj, na razie nie wracam, wytłumacz to jakoś wszystkim.
 
Z początku nie wiedziałem, czy mówi poważnie, czy to jakiś głupi żart. Ale wkrótce dotarło do mnie, że Kasia nie żartowała, bo... przestała odbierać telefony! Dzwoniłem, nagrywałem się na pocztę, dzieci się nagrywały... Nie robiło to na niej żadnego wrażenia. 
 
Zadawałem sobie pytanie, co się stało i nie mogłem uwierzyć, że moja Kasia może tak podle postąpić – porzucić rodzinę. Mniejsza już o mnie, ale zostawić własne dzieci?! Jak miałem im wytłumaczyć, że ich mamusia nie wróci? Były jeszcze malutkie, w wieku przedszkolnym, cokolwiek bym im powiedział, zrozumiałyby tylko tyle, że mama ich nie chce, nie kocha...

Nie potrafiłyby pojąć, dlaczego tak się stało. A ja nie umiałem im tego wytłumaczyć, bo sam nie rozumiałem tej sytuacji. Byliśmy z Kasią bardzo dobrym małżeństwem. Cieszyliśmy się sobą i dziećmi. Śmierci bym się prędzej spodziewał niż takiego obrotu sprawy. 
 
Nie dawałem za wygraną, dzwoniłem do żony kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt razy dziennie. W końcu usłyszałem w słuchawce jej głos. 
 
– Nie dzwoń więcej – powiedziała. – Mnie też nie jest łatwo. 
 
– Kasiu! – krzyknąłem. – Wracaj, wszyscy czekamy na ciebie, dzieci czekają! 

Odpowiedzią był płacz, a potem się rozłączyła

Nie rozstawałem się z komórką. W nocy zrywałem się ze snu, bo zdawało mi się, że dzwoni. Żyłem nadzieją, że Kasia zmieniła zdanie i wróci. „Na pewno kiedyś zmądrzeje” – myślałem. 
 
Nie zadzwoniła i nie odebrała już więcej żadnego z moich telefonów. 
 
Minęło pięć lat. Kasia nie wraca. W rodzinie zaczęły się nieporozumienia i kłótnie. Ja mam pretensje do rodziców Kasi, że zrujnowała życie mnie i naszym dzieciom. Moich rodziców też ta sytuacja bardzo dotknęła. 
 
Nie wiem, co teraz ze mną będzie, gdzie będę mieszkał, czy mam odejść z dziećmi od rodziców Kasi? Ale dokąd pójdziemy? Dzieci są do dziadków bardzo przywiązane i nie są winne, że my – dorośli – nie możemy się dogadać. 
 
Miało być tak pięknie, a jest tragedia trzech rodzin. Jak mam pracować i żyć, kiedy sytuacja mnie przerasta? Jakże prawdziwe są te słowa, że pieniądze szczęścia nie dają. Tak mało mówi się o skutkach wyjazdu za granicę – liczy się tylko ekonomia, a nie rodzina. Niech moja smutna opowieść będzie ostrzeżeniem dla innych...

Krystian, 37 lat

Czytaj także:
  • „Wyglądam jak słoń! Nie żałuję, że urodziłam Marysię, ale nie mogę już na siebie patrzeć!”
  • „Sąsiadka chciała UKRAŚĆ moje dziecko. Jak mogłam być taka naiwna?!”
  • „Sama wychowuję synka. Jego ojciec odszedł od nas, bo... znalazł kogoś nowego. I to pół roku temu! Gdy nasze dziecko miało 6 miesięcy – on wchodził w nowy związek. "
 

Redakcja poleca

REKLAMA
Nasze akcje
częste oddawanie moczu u dziecka
Zakupy
Szukasz najlepszego nocnika dla dziecka? Sprawdź nasz ranking!
Współpraca reklamowa
Kobieta czyta książkę
Zakupy
Tej książce ufają miliony rodziców! Czy masz ją na półce?
Współpraca reklamowa
łojotokowe zapalenie skóry
Pielęgnacja
Test zakończony sukcesem! 99% osób poleca te kosmetyki
Współpraca reklamowa
Polecamy
Porady
Ile dać na Chrzest?
Święta i uroczystości
Ile dać na chrzest w 2024 roku? (ile od dziadków a ile od chrzestnej, chrzestnego i gości) 
Luiza Słuszniak
wierszyki o wiośnie
Gry i zabawy
Wiersze o wiośnie: piękne utwory znanych poetów i krótkie rymowanki dla dzieci
Ewa Janczak-Cwil
cytaty na komunię
Cytaty i przysłowia
Cytaty na komunię świętą: piękne i mądre, Jana Pawła ll, cytaty z Biblii
Joanna Biegaj
Rocznica Komunii Świętej – prezenty
Święta i uroczystości
Rocznica Komunii świętej – co z tortem i prezentami? I czy udział w rocznicy komunii jest obowiązkowy? 
Małgorzata Sztylińska-Kaczyńska
5 dni opieki na dziecko
Prawo i finanse
5 dni opieki nad dzieckiem: od kiedy, ile płatne? Przepisy 2024
Joanna Biegaj
ospa u dziecka a wychodzenie na dwór
Zdrowie
Ospa u dziecka a wychodzenie na dwór: jak długo będziecie w domu? Czy podczas ospy można wychodzić?
Milena Oszczepalińska
chłopiec, dziecko, krzyk, złość
Wychowanie
Agresywne dziecko w przedszkolu: co robić, gdzie zgłosić?
Magdalena Drab
Cytaty na chrzest
Cytaty i przysłowia
Cytaty na chrzest: piękne sentencje i złote myśli z okazji chrzcin
Milena Oszczepalińska
Szkoła w Chmurze: kto może z niej skorzystać?
Edukacja
Szkoła w Chmurze: na czym polega, czy jest legalna i kto może z niej skorzystać?
Małgorzata Sztylińska-Kaczyńska
jak ubierać niemowlę na spacer wiosną
Pielęgnacja
Jak ubierać niemowlę wiosną: w kwietniu, w maju i przy 20 stopniach [LISTA UBRANEK]
Magdalena Drab
Przedszkolaki powinny się bawić, a nie ciągle uczyć
Edukacja
Przedszkolaki coraz częściej potrafią czytać i pisać, ale mają zaburzenia sensoryczne. Gdzie tkwi błąd?
Milena Oszczepalińska
dziecko ciągle choruje
Zdrowie
Dziecko ciągle choruje: nawracające zapalenie oskrzeli i infekcje gardła [CO ROBIĆ?]
Magdalena Drab
Pełne szpitale RSV
Aktualności
Lekarz mówi wprost: dziecko z RSV i z dusznością umrze, jeśli nie trafi do szpitala
Ewa Janczak-Cwil
wpływ telewizji na rozwój dziecka
Wychowanie
Wpływ telewizji na rozwój dziecka – negatywne i pozytywne skutki oglądania telewizji
Aneta Grinberg
morfologia u dzieci
Zdrowie
Morfologia u dzieci – jak czytać wyniki krwi [NORMY]
Ewa Janczak-Cwil
znieczulenie podpajęczynówkowe
Poród naturalny
Znieczulenie podpajęczynówkowe najczęściej stosowane podczas cesarskiego cięcia [zalety i wady]
Agnieszka Majchrzak
Urlop ojcowski
Prawo i finanse
Urlop ojcowski 2024: ile dni i ile płatny? Dokumenty i wniosek o urlop dla ojca
Magdalena Drab
kiedy wkładać dziecku czapkę
Zdrowie
Kiedy wkładać dziecku czapkę? I czy przewianie uszu to mit? [PEDIATRA WYJAŚNIA]
Małgorzata Wódz

Strefa okazji i inspiracji

REKLAMA