Miałyśmy paczkę przyjaciółek i wszystko się rozpadło. Oczywiście przez ich dzieci. Już nigdzie nie wyjeżdżamy, nie spotykamy się na kawę, nawet zdzwonić się ciężko. One zawsze mają ważniejsze sprawy, są umęczone, nieobecne, jakieś takie zdołowane. Byłam ostatnio u jednej z nich – niedawno urodziła drugą córkę. To było straszne doświadczenie. Ja nie chcę tak wyglądać!

Reklama

Nie chcę poświęcać się dla dziecka

Droga Redakcjo, z moim narzeczonym jeszcze do niedawna planowaliśmy ciążę. Czytałam sporo o zdrowym odżywianiu, porodzie, opiece nad niemowlakiem. Zrobiłam badania. Niestety mam coraz więcej wątpliwości, a w zasadzie już prawie pewność, że jednak nie chcę mieć dzieci. Mój Maciek jest załamany, bo on marzy o dużej rodzinie, ale ja jestem coraz bardziej przerażona!

Chodzi o to, co obserwuję u moich przyjaciółek i znajomych. Prawie wszystkie mają już dzieci i to naprawdę nie są wcale szczęśliwe kobiety. Niby kochają swoje rodziny, ale o sobie już całkiem pozapominały. Nie mają już żadnych pasji ani zainteresowań, nie mają w ogóle życia. Są zaniedbane i zarobione, to okropne i smutne.

Odwiedziłam niedawno Malwinę, moją przyjaciółkę z liceum. Razem zjeździłyśmy pół świata, zawsze była taka wesoła, ciekawa wszystkiego. Skończyła ASP, pięknie malowała. Potrafiła spontanicznie jechać na drugi koniec Europy, bo akurat otwarto tam wystawę jej ulubionego artysty. A teraz? To nie ta sama Malwina. To obraz nędzy i rozpaczy. Zabiedzona, w starym dresie, oczy na zapałki, 20 kg więcej... Z domu wychodzi tylko z wózkiem. Mówi w kółko tylko o córkach, sama niczym innym się nie interesuje. W mieszkaniu syf, wszędzie porozwalane ciuchy i zabawki. Dzieciaki wrzeszczą, nie da się odezwać. Wyszłam stamtąd ze łzami w oczach.

Chyba za bardzo się boję, żeby samej dobrowolnie wpakować się w coś takiego. Mam świetną pracę, rozwijam się, z Maćkiem jeździmy po świecie co najmniej trzy razy w roku. Robię zdjęcia, chcę otworzyć swój sklep. Nie wyobrażam sobie, żeby utknąć w pieluchach. Co będzie, jeśli dziecko tak mnie zmieni, że zapomnę, co kiedyś kochałam?

Zobacz także

Roksana

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama