„Dzieci wiszą na mnie dzień i noc. Nie mam życia, z mężem gadamy tylko przez telefon” [LIST DO REDAKCJI]
Jak pomyślę, że jeszcze jakieś 10 lat takiego życia przed nami, to mi się wszystkiego odechciewa.
- redakcja mamotoja.pl
Córki mają 8 i 5 lat. Proszę pocieszyć mnie i dać nadzieję, że zmiana jest możliwa, że one mogą już być trochę samodzielne i pozwolić nam odetchnąć. Mnie brakuje już sił.
Tylko mama i tata
Do tej pory myślałam, że to normalne, że jak jesteśmy rodzicami, to po prostu siedzimy z tymi dziećmi non stop. Ale już nie mogę. Córki są kochane, ale nie potrafią nic zrobić bez nas. Potrzebują ciągłej uwagi, ciągłej obecności. Przy zabawie, posiłku, lekcjach, ciągle. Odsapnąć mogę chwilę, gdy któraś idzie do toalety, to wszystko.
Razem też się sobą nie zajmą. Do wszystkiego potrzebują mamy i taty. To jest już tak wykańczające, że czuję się jak wyzuta z wszelkiej energii i radości. Może powinnam się cieszyć, że dzieci tak do nas lgną, ale już nie potrafię.
Oboje z mężem pracujemy. Nie mamy szans na odpoczynek po całym dniu. Jak wracamy z pracy, a dziewczynki ze szkoły i przedszkola, to od razu jesteśmy atakowani ich milionem pomysłów na spędzenie czasu. Buzie im się nie zamykają, każą nam się bawić, wymyślać, angażować. Czasem mam ochotę zostać w tej pracy nawet na noc, byle mieć spokój.
Z mężem w domu porozmawiać się nie da. Co ważniejsze sprawy załatwiamy przez telefon w czasie pracy.
Nie wyszliśmy sami z domu od 8 lat. Wszystkie imprezy, wyjazdy tylko z dziećmi.
Jak patrzę na dzieci znajomych, które bawią się ze sobą zamiast wisieć na rodzicach, to mi się płakać chce. Coś zrobiliśmy źle, że tak jest?
Dorota
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: