Zupełnie nie wiem, jak mam to rozumieć. Czy Halina już całkiem postradała zmysły?

Reklama

Wyjechaliśmy na upragniony urlop

Długo czekałam na te wakacje. Kilka dni temu wylecieliśmy na Teneryfę, jest ciepło, piękny hotel, plaża, po prostu raj. Dzieciaki korzystają, my z mężem również po całym roku ciężkiej pracy zasłużyliśmy na taki relaks. Zastanawiam się, czy moja teściowa ma z tym jakiś problem.

Halina jest wdową, całe dnie spędza w domu, przed telewizorem albo w oknie. Rzadko wychodzi. Mam wrażenie, że odkąd urodziłam dzieci, ona zaczęła żyć naszym życiem. Do codziennych telefonów już się przyzwyczaiłam, uwagi i nieustanną krytykę puszczam mimo uszu. Trochę mi jej żal, więc już przestałam zwracać uwagę na jej przytyki i złośliwe komentarze na temat tego, jak wychowuję Jagódkę i Kacperka. Ona oczywiście twierdzi, że kocha wnuki nad życie i wszystko robi i mówi tylko z myślą o nich.

Teraz wyjechaliśmy, a ona chyba ma pretensje, że zostawiliśmy ją samą w mieście na dwa tygodnie. No bo jak inaczej rozumieć jej smsy? Ciągle pyta, co robią dzieci, a nawet dopytuje, czy nie zapomniałam posmarować ich kremem z filtrem. Ciekawe, że mojemu mężowi nie wysyła takich wiadomości. Wczoraj wieczorem dostałam od niej kolejną porcję pytań i w tym to najważniejsze: co ona ma kupić dzieciom na Boże Narodzenie?! Zażądała konkretnej listy prezentów.

Wiem, że Halina ma mnóstwo wolnego czasu, ale to już chyba przesada. Naprawdę na tym wyczekanym urlopie w czerwcu mam zaprzątać sobie głowę świętami Bożego Narodzenia? Ona twierdzi, że chce tylko uszczęśliwić wnuki i jeśli jestem dobrą matką, to też powinnam myśleć o takich rzeczach wcześniej. Jak zwykle tak wszystko przedstawia, żebym poczuła się źle i miała wyrzuty sumienia.

Zobacz także

Mam tego dosyć. Jestem na wakacjach, a denerwuję się znów przez teściową. Może powinnam w ogóle przestać jej odpowiadać i nie wdawać się z nią w dyskusje? Dlaczego ona mi to robi?

Dorota


Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama