Reklama

Droga Redakcjo, niby mamy XXI wiek, a wszawica jest u nas zmorą, jakbyśmy żyli w średniowieczu. Nie rozumiem, dlaczego rodzice nie dbają o włosy i głowy swoich córek. Mój syn nigdy nie złapał tego świństwa, to chyba o czymś świadczy?

Reklama

Myjcie, czeszcie, a najlepiej zetnijcie

Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie mam nic przeciwko długim włosom u dziewczynek, ale jeśli już taka księżniczka zapuści loki, to trzeba umieć o nie dbać. Wydaje mi się, że takie rzeczy jak codzienne mycie, poranne czesanie i wiązanie włosów do szkoły powinny być jasne i oczywiste dla wszystkich rodziców.

U nas w szkole temat wszawicy powraca co roku. Niby nikt nie mówi tego głośno, ale przecież wiadomo, że to dziewczynki roznoszą zarazę. Powiem więcej, to nawet widać! Dziewczynki się drapią, trudno to ukryć. Mój syn twierdzi, u niektórych to nawet widział chodzące robaki! A rodzice co? Niedowidzą? Ja rozumiem, że wstyd się przyznać, ale nie wyobrażam sobie, żeby w domowym zaciszu nic z tym nie robić!

Cierpi na tym cała szkoła. Nauczycielki biorą zwolnienia, boją się, pewnie niektóre też się zaraziły.

Mam prośbę, jeśli ktoś nie chce albo nie umie zadbać o długie włosy córki, to niech je zetnie. Bez przesady, nic się takiej księżniczce nie stanie, jak pochodzi trochę bez loków.

Mój syn nigdy nie miał wszawicy. Nie słyszałam też, żeby któryś z jego kolegów miał. Krótkie włosy – zero problemów. Już nie wspomnę o myciu i higienie, to u nas codzienne nawyki.

Ewelina

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama