„Pozwoliłam synowi na czelendż. 24 h siedział przed komputerem, ale coś poszło nie tak” [LIST DO REDAKCJI]
Ja nie wiem, co te dzieciaki mają teraz w głowach. Chciałam dobrze, wyszło najgorzej.
- redakcja mamotoja.pl
Droga Redakcjo, mój syn ma 9 lat i staram się trzymać go z daleka od elektroniki, na ile się da. Wychodzę z założenia, że wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba zachować umiar. Pozwalamy Krystianowi na godzinę przed komputerem dziennie. W wakacje trochę więcej. Raz chciałam być wspaniałomyślną matką i chyba popełniłam błąd roku.
Zgodziłam się na czelendż
Krystek przyszedł z takim dziwnym pomysłem z podwórka, oczywiście to koledzy go do tego namówili. W bloku naprzeciwko mieszka taki Damian, to on to wszystko wymyśla. Sam nic innego nie robi, tylko gra w gry. Mówiłam Krystianowi, żeby się z nim nie zadawał, bo coś niedobrego z tego wyjdzie. No i mamy w domu małą katastrofę.
Słyszałam o tych czelendżach wśród dzieci. Szczerze mówiąc, przestraszyłam się, gdy Krystek oświadczył z rumieńcami na twarzy, że dostał zadanie od chłopaków. Myślałam, że chodzi o jakieś wdychanie dezodorantu czy inne chore pomysły. Na szczęście chodziło o komputer.
Wymyślili sobie jeden z drugim, że każdy spróbuje przesiedzieć 24 godziny przed kompem. No czy to jest normalne? Oczywiście, że nie, ale mój tok myślenia był taki: spróbuje, zobaczy, że to bez sensu i mu się komputer znudzi. Zgodziłam się z poczuciem, że jestem taką sprytną, wspaniałomyślną matką. A byłam po prostu głupia.
Krystian zasiadł do grania w niedzielę rano, miał skończyć w poniedziałek. Wiedziałam, że nie wytrzyma, zaśnie albo rzuci to w kąt, no bo ile można. Myliłam się. W niedzielę wieczorem mój syn nadal grał, miał smętne oczy, nie chciał jeść. Odmówił położenia się do łóżka, warczał tylko na mnie. W końcu to ja nie wytrzymałam i położyłam się. Mąż miał akurat nockę, już on by go zagonił do spania.
Zobacz także
Przebudziłam się o północy, Krystek przysypiał przed ekranem. Zawołałam go, zaczął znów grać, nie zwracał na mnie uwagi. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam. Obudziłam się o 6 rano, a Krystian cały blady płakał, że mu się coś skasowało. Nie poznawałam go, mówił coś bez sensu. Rzucił się na łóżko i zasnął. Niestety po dwóch godzinach wstał i myślał, że znów usiądzie do komputera. Na moje protesty zareagował krzykiem i kopaniem. Tak jest już od pięciu dni. Tylko krzyk, agresja, płacz.
Nie wiem, co teraz robić. Czy to wszystko przez ten głupi czelendż?
Marta
Od Redakcji: Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: