Tego popołudnia 11-latka przebywała w domu razem z bratem i jeszcze dwoma osobami. Gdy zorientowali się, że wybuchł pożar, wszyscy wyszli z budynku. Tylko że dziewczynka w pewnej chwili uświadomiła sobie, że musi wrócić i… pobiegła z powrotem do domu. Prosto w ogień.

Reklama

Nikt jej nie powstrzymał

Stojąc w bezpiecznej odległości od płonącego domu, mała Katelynn Simmons uzmysłowiła sobie, że w środku został jej pies. Czarny, ukochany psiak o imieniu Little Man. Wkrótce potem biegła wprost do płonącego budynku.

Wiele wskazuje na to, że zrobiła to, wykorzystując chwilę nieuwagi bliskich i gapiów gromadzących się wokół posesji. Żaden ze świadków nie potrafi powiedzieć, czy ktokolwiek próbował ją powstrzymać.

Wiadomo jedynie, że gdy ludzie zorientowali się, że Katelynn wbiegła do płonącego domu, kilku z nich próbowało biec za nią. Nikt nie był jednak w stanie pokonać bariery z ognia i dymu.

Strażacy znaleźli ją na piętrze

Do budynku udało się wejść dopiero strażakom. To oni odnaleźli dziewczynkę na piętrze i wynieśli ją z domu. Niestety, dziecka nie udało się uratować.

Zobacz także

Życiu strażaka, który z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala, nie zagraża już niebezpieczeństwo.

Rodzina dziewczynki nie może się pogodzić ze śmiercią 11-latki. Strata domu i rzeczy, które spłonęły, nie mogą się równać z bólem związanym z odejściem dziewczynki.

Bliscy założyli zbiórkę, by pomóc im stanąć na nogi, przynajmniej jeśli chodzi o kwestie materialne. Wiele osób wspiera ich też w żałobie, współczując śmierci córki i siostry.

Źródło: Daily Mail

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama