Reklama

Droga Redakcjo, jestem zła. Chyba głownie na siebie. Jak jakaś głupia zawsze wszystko planuję, by wszyscy, cała moja rodzina, byli zadowoleni. Wymyślam, rezerwuję, szykuję. Ostatnio zorganizowałam wyjazd na ferie. Pojechaliśmy tam wszyscy, ale co z tego, skoro na zdjęciach wygląda to tak, jakby z dziećmi bawił się tylko mąż?

Reklama

Dałam się wrobić

Już zrozumiałam, dlaczego tak jest. Mam to na własne życzenie. Zawsze myślałam o innych, skakałam wokół męża i dzieci, zamiast zadbać o siebie. Teraz to widzę tak wyraźnie, że aż nie mogę uwierzyć w swoją naiwność.

Pojechaliśmy na ferie, która oczywiście ja zaplanowałam. Wymyśliłam miejsce, znalazłam hotel, spakowałam nas i dzieci, naszykowałam jedzenie na drogę, wykupiłam karnety na narty, a potem gdy oni się bawili, ja latałam z telefonem i robiłam zdjęcia. Na koniec po powrocie jeszcze po wszystkim posprzątałam, rozpakowałam i zrobiłam wielkie pranie. Efekt? Na fotkach uszczęśliwiony mąż i roześmiane dzieci. A gdzie ja w tym wszystkim? Nie ma mnie.

Uświadomiłam sobie, że po latach moje dzieci spojrzą na te zdjęcia i pomyślą, że fajnie było z tatą na wyjeździe. I na dziesiątkach innych takich wypadów, na imprezach urodzinowych i na świętach. Mama gdzieś była, ale w sumie to nie wiadomo gdzie.

Mama zaplanowała, naszykowała, uwieczniła, a na koniec posprzątała. Tylko czy ktoś to w ogóle zauważył i zapamiętał?

Błagam inne matki, by zaczęły włączać się w zabawę, a nie tylko ją organizować. To chodzi nie tylko o zdjęcia, ale i o wspomnienia, które zostaną w was i w waszych dzieciach na zawsze.

Sylwia

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama