Urodziła prosto na podłogę, maluszka znaleziono w piecu. Dlaczego od 7 lat nikt nie może znaleźć matki?
Kobieta starała się ukryć ciążę, ale ktoś ją wydał. Ponieważ nie było śladu po noworodku, do drzwi Katarzyny Borczyk i jej męża zapukała policja. Wtedy odkryto straszną prawdę.
Do tych wstrząsających wydarzeń doszło w Radwanicach w 2016 roku. Najpierw para próbowała oszukać policjantów – oboje twierdzili, że sprzedali nowo narodzone dziecko do Niemiec. Potem jednak stało się jasne, że maluszek nie żyje.
Dziecko znalezione w piecu. Gdzie jest matka?
Policjanci odnaleźli szczątki dziecka w piecu w przydomowej kotłowni. Noworodka miał tam wrzucić i spalić mąż kobiety, kiedy dowiedział się o porodzie żony. Wcześniej matka ukryła ciało dziecka w komórce. Twierdziła, że urodziła na stojąco, a noworodek uderzył głową wprost o podłogę.
Nie wezwała pomocy i sama nie próbowała jej udzielić dziecku.
Małżeństwo nie potrafiło odpowiedzieć na pytanie, czy dziecko urodziło się żywe.
Mąż Katarzyny Borczyk odbył już karę 4 lat więzienia za zacieranie śladów i zbezczeszczenie zwłok. Kobieta otrzymała taki sam wyrok, ale do tej pory nie wiadomo, gdzie przebywa.
Rysopis poszukiwanej Katarzyny Borczyk:
- wzrost: 161-165 cm,
- waga: 50-69 kg, sylwetka krępa (muskularna),
- włosy: proste, ciemnoblond,
- oczy wąsko rozstawione,
- twarz: cera czerstwa, twarz owalna.
Każdy, kto może mieć jakiekolwiek informacje o poszukiwanej, proszony jest o kontakt z Wydziałem Kryminalnym we Wrocławiu ul. Podwale 31-33, telefon: 47 871 34 00, 47 871 35 02, email: dyzurny@wr.policja.gov.pl albo całodobowo nr 112.
Piszemy też o: