Reklama

Moje dorosłe dzieci chętnie odwiedzają mnie, widzimy się w prawie każdy weekend. Z córką i synem mam bardzo dobre relacje, nie są jednak idealni. Chyba zapomnieli czego ich uczyłam. Mają już swoich długoletnich partnerów, doczekałam się nawet pary wnucząt. Lubię spędzać z nimi czas, choć nie zawsze jest łatwo.

Reklama

Nie tak ich wychowałam

Nie jestem perfekcjonistką, ale lubię w mieszkaniu ład i porządek. Moje wnuki zupełnie tego nie rozumieją. A na pewno nie widzą tego ich rodzice. Jak mam czerpać radość ze wspólnych spotkań? Kiedy patrzę na nich wszystkich, trafia mnie szlag. Dlaczego oni nie rozumieją, że dzieci trzeba uczyć porządku. Nie tak ich wychowałam. Kiedy byli mali, u nas w domu zawsze był porządek. Uczyłam ich sprzątania i dbania o swoje pokoje, tak żeby łatwiej było im wejść w dorosłość.

W końcu moje wnuki też są już duże. Julek ma pięć lat, a Basia niedawno skończyła dziesięć. I co z tego? To nadal biegające tornada. Nawet teraz do sprzątania po zabawie lub jedzeniu wołają rodziców lub mnie. Czasami udają, że nie widzą bałaganu, który przed chwilą zrobili. Niestety ja go widzę...

To już nawet nie chodzi o porozrzucane zabawki, które łatwo zebrać do pojemnika. Ilość śladów brudnych łapek, zostawionych kubków i niedojedzonego jedzenia przerasta mnie. Ostatnio oberwały nawet moje ukochane kwiaty. Peonie straciły wszystkie płatki, z których potem mój 4-letni wnuk ugotował zupę. Kiedy dzieci wywracają moje mieszkanie do góry nogami, córka spokojnie na nich spogląda. Czy powinnam im zwrócić uwagę? Nie lubię się z nimi kłócić, ale chyba wkrótce nadejdzie ten dzień. Choć kocham wnuki i dzieci całym sercem, moja cierpliwość właśnie się kończy,

Grażyna


Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama