„Mieszkamy z teściami, ale oni nic nie pomagają. Znajoma uświadomiła mi, jak to powinno wyglądać” [LIST DO REDAKCJI]
Nie mam wielkich wymagań, ale przecież mogliby czasem wziąć wnuczka do siebie do pokoju, zająć się nim, pobawić. Jak usłyszałam, jak to wygląda u koleżanki, to się za głowę złapałam.
- redakcja mamotoja.pl
Szanowna Redakcjo, dziś raczej mieszkanie z teściami nie jest popularne, no ale na wsi tak wygodniej i łatwiej. Duży dom, gospodarstwo do ogarnięcia, więc tak naturalnie wyszło, że po ślubie zamieszkaliśmy w rodzinnym domu męża. Pół roku temu urodził się nasz synek, a ja nie mam z teściów żadnego pożytku.
Olewają wnuczka
Ja do tej pory myślałam, że to normalne, że teściowie zalegają przed tv, kiedy ja robię obiad na raty, bo muszę co chwilę biegać do synka. Albo że oni grzebią sobie w ogródku, kiedy ja biorę dziecko ze sobą nawet do wc. W końcu jestem na macierzyńskim, więc w sumie sama wszystko ogarniam.
Tylko że ostatnio znajoma opowiedziała mi, jak to u niej wygląda. Ona mieszka z teściową, która sama z siebie zabiera wnuczkę na spacerki, bawi się z nią, podaje obiad. Ta znajoma w tym czasie może sobie w spokoju posprzątać albo wyskoczyć do sklepu. Byłam w szoku, bo u nas to nie do pomyślenia.
Teściowie ogólnie są w porządku, nie mamy żadnych zatargów. Oboje na emeryturze, nie pracują, są mili. Ale wnuczka jeszcze nigdy tak z własnej inicjatywy nie wzięli na spacer ani nie zabawili. Jedyne co, to jak musimy z mężem pojechać na większe zakupy, to go popilnują. Oczywiście musimy ich o to poprosić.
Czy ja przesadzam, czy faktycznie u znajomej jest prawidłowo, a u nas teściowie trochę olewają wnuczka? Nie narzekam, tylko jestem ciekawa, jak to wygląda w innych domach
Paulina
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- "Mąż oskarża mnie, że za dużo wydaję na dzieci. Zablokował mi dostęp do konta i wydziela pieniądze"
- "Mam 3 dzieci, nie chcę więcej, ale mąż ma inne zdanie. Zrobił coś niewybaczalnego"
- "Ogarniam cały dom i dwójkę dzieci, a mąż każe mi jeszcze iść na etat. Ciągle narzeka, że do niczego się nie dokładam"