Szanowna Redakcjo, dziś raczej mieszkanie z teściami nie jest popularne, no ale na wsi tak wygodniej i łatwiej. Duży dom, gospodarstwo do ogarnięcia, więc tak naturalnie wyszło, że po ślubie zamieszkaliśmy w rodzinnym domu męża. Pół roku temu urodził się nasz synek, a ja nie mam z teściów żadnego pożytku.

Reklama

Olewają wnuczka

Ja do tej pory myślałam, że to normalne, że teściowie zalegają przed tv, kiedy ja robię obiad na raty, bo muszę co chwilę biegać do synka. Albo że oni grzebią sobie w ogródku, kiedy ja biorę dziecko ze sobą nawet do wc. W końcu jestem na macierzyńskim, więc w sumie sama wszystko ogarniam.

Tylko że ostatnio znajoma opowiedziała mi, jak to u niej wygląda. Ona mieszka z teściową, która sama z siebie zabiera wnuczkę na spacerki, bawi się z nią, podaje obiad. Ta znajoma w tym czasie może sobie w spokoju posprzątać albo wyskoczyć do sklepu. Byłam w szoku, bo u nas to nie do pomyślenia.

Teściowie ogólnie są w porządku, nie mamy żadnych zatargów. Oboje na emeryturze, nie pracują, są mili. Ale wnuczka jeszcze nigdy tak z własnej inicjatywy nie wzięli na spacer ani nie zabawili. Jedyne co, to jak musimy z mężem pojechać na większe zakupy, to go popilnują. Oczywiście musimy ich o to poprosić.

Czy ja przesadzam, czy faktycznie u znajomej jest prawidłowo, a u nas teściowie trochę olewają wnuczka? Nie narzekam, tylko jestem ciekawa, jak to wygląda w innych domach

Zobacz także

Paulina

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama