„Żałuję, że mąż był przy porodzie. Po wszystkim powiedział mi tylko 2 słowa i to był koniec naszego małżeństwa” [LIST DO REDAKCJI]
Pierwsze sygnały, że coś jest nie tak, zaczęłam dostrzegać już w ciąży. Jak on mógł mi to zrobić?
- redakcja mamotoja.pl
Oboje chcieliśmy tego dziecka. Tylko że mój mąż chyba nie do końca wiedział, czym jest ciąża i poród. Myślał, że rozkwitnę, wypięknieję i zostanę miss świata?!
Powoli się odsuwał
Ciążę znosiłam słabo, miałam mdłości, wymioty, puchłam. Opadłam z sił w pierwszym trymestrze i tak już zostało do końca. O bliskości z mężem nie było mowy. Zresztą Bartek zaczął się ode mnie odsuwać, kiedy tylko moje ciało zaczęło się zmieniać. Ten jego wzrok do dziś mam w pamięci... Pełny niechęci i niezrozumienia. Myślałam wtedy, że ma kryzys i że to minie.
Na krótko przed porodem ważyłam już 30 kg więcej niż przed ciążą. Opuchnięta, zmęczona, zaniedbana. Ciążowe hormony nie dodały mi wcale urody, wręcz przeciwnie. Tak bardzo potrzebowałam wtedy wsparcia i miłego słowa od męża. Niczego nie dostałam.
Nie wiem, dlaczego zdecydowaliśmy się na wspólny poród. To jakoś tak chyba wyszło z rozpędu. Bartek był w sali porodowej, skrzywiony i zupełnie niewspierający. Ale był. Nie miałam wtedy głowy, żeby roztrząsać jego dziwne miny i brak jakiejkolwiek pomocy. Ale czułam się bardzo zawiedziona. Co to za mąż, który tylko dokłada zmartwień rodzącej żonie?
Prawdziwa bomba wybuchła, kiedy wróciłam z Gabrysią ze szpitala do domu. Wszystko miało być tak pięknie, ale widziałam, że Bartek mnie unika. Nie rozumiałam tego. Odsuwał się, kiedy siadałam obok niego, nie chciał na mnie patrzeć ani przytulić. Był nieobecny.
W końcu powiedział najgorsze słowa, jakie może usłyszeć kobieta i matka. Wydusił z siebie, że się mnie brzydzi. Tłumaczył się jeszcze, że poród go przerósł, że nie może zapomnieć tego widoku. I jeszcze, że ja bardzo się zmieniłam od momentu zajścia w ciążę. A on nie żenił się z taką kobietą, jaką się stałam, nie pisał się na to.
Płaczę, gdy to piszę. Ale ważne, że jego już nie ma w moim domu. Nie wyobrażam sobie, żeby prosić go o pozostanie przy mnie po czymś takim. Chciał, więc odszedł. A ja sobie poradzę sama.
Alina
Od Redakcji: Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: